Norymberga, w której zamieszkałeś po wyjeździe z Raciborza, ma spore doświadczenie w przyjmowaniu - nazwijmy to - imigrantów. Przygarnęła Ślązaków, Czechów, Rumunów... Poradzi sobie i z uchodźcami z Syrii?
Ja przyjechałem z rodziną do Niemiec w 1982 roku. Dużo wcześniej złożyłem w Raciborzu podanie o wyjazd na pobyt stały. Czekaliśmy około dwóch lat na zgodę na wyjazd. Niemcom zawsze zależało na ściągnięciu Ślązaków (pochodzenia niemieckiego) do Niemiec z paru względów. Po pierwsze, w celu łączenia rodzin, po drugie, by pozyskać nowych pracowników, którzy są dobrze wykształceni i szybko się zaaklimatyzują w Niemczech. A Ślązacy nigdy z tym nie mieli problemu, bo albo sami czuli się Niemcami, albo Niemcami byli ich rodzice. Taka jest prawda. W przypadku Ślązaków nie było problemu z aklimatyzacją. Teraz sytuacja jest inna. Imigranci z Syrii nie zaaklimatyzują się tak szybko.
Czy Norymberga, w której tak dużo osiedliło się różnych nacji, protestowała przeciw przyjmowaniu uchodźców z Syrii?
W Norymberdze też były protesty, ale nie tak duże jak w byłym DDR. W naszym mieście tylko około 50 procent to rodowici mieszkańcy. 20 procent stanowią Ślązacy i Sudetendeutsche z Republiki Czeskiej. Do tego można doliczyć jeszcze Siebenbürger i Banaten z Rumunii (oni mają też niemieckie pochodzenie). To daje razem 10 tys. Ślązaków, 15 tys. Sudetendeutsche z Czech, 10 tys. Siebenbürger i 10 tys. Banaten.
Górnoślązacy też „zalewali Niemcy”, w tym twoją Norymbergę, falami...
Połowa z tych 10 tysięcy Górnoślązaków przyjechała do Norymbergi zaraz po II wojnie. Następna część przyjechała w latach 70. w ramach łączenia rodzin. Na koniec, około 2 tysięcy przyjechało w latach 80., przed stanem wojennym. My mamy w Norymberdze także dużą grupę Dolnoślązaków. W samym mieście mieszka około 3 tysięcy Breslauer, czyli wrocławiaków. Oni przybyli zaraz po zakończeniu II wojny.