Spis treści
Nie żyje polski wolontariusz World Central Kitchen
O ofiarach izraelskiego nalotu 1 kwietnia na Strefę Gazy pierwsze poinformowały zagraniczne agencje prasowe, powołując się na źródła palestyńskie. Według tych informacji Polak zginął podczas izraelskiego nalotu na Strefę Gazy. Poniósł śmierć z grupą innych wolontariuszy z Wielkiej Brytanii i Australii oraz mających podwójne obywatelstwo USA i Kanady, a także z Palestyny, pracujących w międzynarodowej organizacji pomocowej World Central Kitchen (światowej organizacji szefów kuchni).
World Central Kitchen została utworzona w 2010 roku przez amerykańskiego kucharza i właściciela nagrodzonych gwiazdkami Michelina José Andrésa. Głównym celem organizacji jest dostarczanie żywności wszędzie tam, gdzie doszło do klęsk żywiołowych lub wybuchu wojen.
- Jestem załamany i opłakuję ich rodziny i przyjaciół oraz całą naszą rodzinę WCK. To są ludzie… anioły… Razem z nimi służyłem na Ukrainie, w Gazie, Turcji, Maroku, Bahamach i Indonezji. Nie są bez twarzy… nie są bezimienni. Rząd izraelski musi położyć kres temu masowemu zabijaniu. Musi zaprzestać ograniczania pomocy humanitarnej, zabijania cywilów i pracowników organizacji humanitarnych oraz używania żywności jako broni. Nigdy więcej niewinnych ofiar. Pokój zaczyna się od naszego wspólnego człowieczeństwa. Trzeba zacząć teraz - stwierdził José Andrés.
Członkowie WCK niosą pomoc żywnościową ofiarom konfliktów zbrojnych i kataklizmów. Obecnie, oprócz Strefy Gazy, najbardziej aktywni są w Ukrainie (są tutaj od początku rosyjskiego ataku na ten kraj) oraz w Haiti.
Wolontariusze dostarczali żywność i inne zapasy do północnej części Strefy Gazy. Odbierali kolejny ładunek z transportu morskiego, z utworzonego przez WCK "korytarza" z Cypru. Różne organizacje pomocowe twierdzą, że Izrael poważnie ograniczył pomoc docierającą do Gazy drogą lądową, stąd konieczność uruchomienia drogi morskiej. Wolontariusze WCK jechali z kolejnym transportem. Konwój liczył trzy samochody, w tym dwa opancerzone. Były białe, a wyraźnym logo World Central Kitchen. W samochód konwoju uderzył izraelski pocisk tuż po tym, jak auto przekroczyło granicę północnej Strefy Gazy.
Jest prokuratorskie śledztwo. Zbombardowane auto trafi do Polski?
Prokuratura Okręgowa w Przemyślu śledztwo w sprawie śmierci Damiana Sobola prowadzi w kierunku przestępstwa z art. 148 paragraf 2 punkt 4 kodeksu karnego, dotyczącego zabójstwa z użyciem materiałów wybuchowych. Śledczy informują, że zrealizowano już większość czynności, jakie były możliwe do wykonania na terenie Polski.
- Aktualnie najważniejsze czynności dowodowe do przeprowadzenia leżą po stronie śledczych Autonomii Palestyńskiej i Izraela. To do organów tych państw prokurator zwrócił się za pośrednictwem Prokuratury Krajowej i Ministerstwa Sprawiedliwości z wnioskami o pomoc prawną, obejmującą postulaty przekazania całości informacji i materiałów zgromadzonych dotychczas przez stronę palestyńską i izraelską. Wniósł także o wydanie prokuraturze w Przemyślu konkretnych materiałów dowodowych, w tym między innymi zbombardowanego pojazdu. Zwrócono się także o przesłuchanie szeregu świadków na szczegółowo wskazane okoliczności zdarzenia - mówi Małgorzata Taciuch-Kurasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Prokurator prowadzący sprawę nie posiada informacji co do przebiegu i planowanego zakończenia czynności prowadzonych na podstawie tych wniosków. Prokuratura Okręgowa w Przemyślu współpracuje także z Międzynarodową Komisją Humanitarną ds. Ustalania Faktów z siedzibą w Bernie w Szwajcarii. Komisja ta o angielskiej nazwie International Humanitarian Fact-Finding Commission (IHFFC) korzysta ze statusu obserwatora w Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Jej zadaniem jest ułatwianie państwom powrotu do przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych.
Międzynarodowy raport o izraelskim ataku. Wskazano przyczynę
Izraelskie naloty, w wyniku których w kwietniu zginęli w Stefie Gazy pracownicy organizacji World Central Kitchen, były wynikiem poważnych błędów operacyjnych, ale nie były zamierzone - wynika z analizy na zlecenie australijskiego rządu. Australijski emerytowany generał Mark Binskin był w Izraelu, aby zbadać przyczyny tragedii.
Australijska analiza wykazała, że Izraelskie Siły Obronne zdecydowały się wystrzelić rakiety w kierunku konwoju, błędnie uznając, że został on porwany przez bojowników Hamasu. W rzeczywistości byli to ochroniarze konwoju.
Informacja o ruchach konwoju WCK nie dotarła do oddziału odpowiedzialnego za atak, a izraelscy żołnierze nie mogli bezpośrednio porozumieć się z konwojem. Dowódcy naruszyli także standardowe procedury, wydając rozkazy powtórzenia ataku za drugim i za trzecim razem bez przeprowadzenia procedury identyfikacyjnej - stwierdzili Australijczycy.
- W tym incydencie, jak się wydaje, procedury wojskowe zawiodły, co doprowadziło do błędów w podejmowaniu decyzji i błędnej identyfikacji (...). Na podstawie dostępnych mi informacji oceniam, że izraelski atak na pracowników WCK nie był świadomie ani celowo skierowany przeciwko WCK – zaznaczył gen. Mark Binskin.
Binskin powiedział, że przeprosiny i odszkodowanie dla rodzin są ważnymi kwestiami, ale powstrzymał się od zaproponowania konkretnych działań dyplomacji australijskiej w tym celu. Izraelskie Siły Zbrojne przeprosiły wcześniej za atak, a następnie zwolniły dwóch wyższej rangi dowódców zaangażowanych w ostrzał konwoju WCK. Trzech kolejnych otrzymało formalną naganę.
Źródło: i.pl, PAP