Starogardzka afera finansowa. „Pani od euro” wyłudziła miliony [ZDJĘCIA]

Jacek Wierciński
Anna S. od ponad 2 lat jest tymczasowo aresztowana - jej adwokat przekonuje, że bezzasadnie
Anna S. od ponad 2 lat jest tymczasowo aresztowana - jej adwokat przekonuje, że bezzasadnie Piotr Hukało
Prokuratura twierdzi, że pośredniczka bankowa Anna S. w ciągu 2 lat popełniła aż 39 przestępstw. 40-latka ze Starogardu Gdańskiego w dużej części przyznaje się do winy i mówi, że kierował nią strach.

Do 10 lat więzienia grozi Annie S., która zasiadła wczoraj na ławie oskarżonych m.in. za oszustwa przy pożyczkach, podrabianie dokumentów i wprowadzanie w błąd przy wymianie złotówek na euro. Jej adwokat mówi, że łamanie prawa wynikało ze śmiertelnej obawy. „Lżejsze” zarzuty ma jeszcze 9 mężczyzn.

Czytaj: Afera finansowa w Starogardzie Gdańskim. Kobieta mogła przywłaszczyć nawet kilka milionów złotych

- Robiłam co mi szefowa kazała - zeznała przed gdańskim sądem jedna z pracowniczek Anny S. Przyznała, że podpisywała dokumenty nie swoim nazwiskiem i podobnie jak większość z siedmiu przesłuchiwanych świadków usłyszała zarzuty w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę równolegle do procesu.

Inny ze świadków opowiadał o tym jak z dochodem 1,6-1,7 tys. zł brutto, dzięki zawyżeniu przez panią S. „na papierze” zarobków otrzymał kredyt na mercedesa.

Była pracownica obrotnej pośredniczki twierdziła z kolei, że aby jej pomóc wzięła kredyt na 24 tys. zł, a gotówkę przekazała 40-latce (w śledztwie mówiła, że zrobiła to także ze strachu przed zwolnieniem).

- Annie S. zarzucamy oszustwa, przywłaszczenia, fałszerstwa dokumentów, wyłudzenia kredytów, poświadczenie nieprawdy, posługiwanie się cudzymi dokumentami i ich ukrywanie - wymienia prok. Daniel Dyczewski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Według ustaleń gdańskich śledczych w latach 2012-13 w wyniku kredytowych machinacji kobiety 17 osób poszkodowanych zostało na co najmniej 86 tys. zł, a S. przejęła dodatkowo 231 tys. zł kredytów udzielonych 6 osobom, ale potężniejsze wrażenie robią ustalenia dotyczące „inwestycji w euro”.

- Mąż ją wyśmiał i powiedział, że takie coś nie jest możliwe - zeznała w śledztwie jedna z pracownic, której 40-latka, w aktach sprawy nazywana „Panią od euro”, proponować miała udział w intratnym procederze. Niestety według prokuratury 20 osób miało w niemożliwe uwierzyć i - namówione przez S. - „niekorzystnie rozporządzać mieniem” na astronomiczną kwotę 1,63 mln zł.

Więcej na ten temat czytaj w weekendowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" (18-19.06.2016).

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kiepura
dycha w mamrze dobrze jej zrobi! nabierze ogłady i dobrych manier!!
Wróć na i.pl Portal i.pl