Grupa Paroc to międzynarodowy producent izolacji z kamiennej wełny mineralnej, a polski oddział spółki jest liderem w swojej branży. Zakład w Trzemesznie to jeden z największych pracodawców w regionie, zatrudnia łącznie 780 osób. Sama spółka odnosi sukcesy i przez pandemię przeszła suchą stopą: chwali się rekordowymi zyskami i ciągłym zwiększaniem zatrudnienia. Każdego dnia z siedziby firmy wyjeżdża 200 tirów z produktami.
Mimo to, pracownicy skarżą się, że wypracowywany przez nich zysk nie jest ich udziałem. Pensje stoją w miejscu, a wielu pracowników przetrzymywanych jest na umowach czasowych, bez gwarancji stałego zatrudnienia.
Pod koniec czerwca związkowcy zrzeszeni w należącej do OPZZ Konfederacji Pracy zdecydowali o strajku ostrzegawczym. Dyrekcja się nie ugięła, postulaty pracowników nadal pozostają niezrealizowane. Dlatego pod koniec lipca związkowcy przeprowadzili referendum strajkowe. Zagłosowało ponad 60 proc. załogi, z czego przytłaczająca większość - ponad 97 proc. - głosowało za strajkiem generalnym.
Straty nawet w milionach złotych
Strajk rozpocznie się w środę, 4 sierpnia, o godz. 21. Wcześniej, o godz. 18.30, odbędzie się jeszcze spotkanie organizacyjne z pracodawcą na temat procedur zatrzymania produkcji. Strajk potrwa do odwołania, straty trudno oszacować, ale mogą to być nawet miliony złotych. Im dłuższy będzie postój, tym dłużej będzie trwał później rozruch.
- Jeszcze wczoraj weryfikowaliśmy tych, którzy mają rozpocząć akcję strajkową, czy na pewno potwierdzają swój udział, żeby wiedzieć, na kogo można liczyć, na kogo nie – mówi Piotr Burczyński, przewodniczący komisji zakładowej Konfederacji Pracy.
- Wszyscy ze zmiany popołudniowej i wieczornej potwierdzili, a obeszliśmy cały zespół. Szczerze mówiąc do końca nie wiemy, czego się spodziewać na dłuższą metę. Nadal liczymy, że szefowie się jednak opamiętają i będą się chcieli dogadać, ale na razie się na to nie zanosi.
Jak relacjonuje Burczyński, pracownicy przyjdą do pracy zgodnie z grafikiem, ale nie podejmą pracy. Wyjątkiem będą osoby na krytycznych stanowiskach, np. operatorzy pieca elektrycznego (wygaszany jest raz na pięć lat), którzy dalej będą pełnić prace dozorowe. Pracownicy będą przebywać w pomieszczeniach socjalnych, każdy w swoim obszarze, aby uniknąć kumulowania się ludzi.
Trzy postulaty strajkujących z Paroc Polska
Pracownicy domagają się od Paroc Polska spełnienia trzech postulatów.
- Po pierwsze podwyższenia dodatku stażowego. W tej chwili pracownicy, którzy mają 15-letni staż, dostają 70 zł dodatku, czyli tyle co nic. My chcemy, żeby dodatek w wysokości 5 proc. średniej zakładowej wypłacano już po pięciu latach
- mówi Burczyński.
Po drugie, pracownicy chcą gwarancji umów o pracę na czas nieokreślony dla każdego pracownika już po sześciu miesiącach zatrudnienia. Dziś ok. jedna trzecia załogi pracuje na umowach na czas określony. To zwykle młodzi pracownicy, którzy wykonują najprostsze czynności: pracownicy odbioru albo operatorzy maszyn. Związkowcy twierdzą, że firma sztucznie przeciąga ich na umowach na czas określony.
- Zgodnie z kodeksem pracy trzecia umowa zawarta z pracodawcą musi być na czas nieokreślony - mówi przewodniczący komisji zakładowej. - Tymczasem po wygaśnięciu drugiej firma często nie podpisuje kolejnej, tłumacząc, że nie potrzebuje już pracownika. Na jego miejsce zatrudnia kogoś nowego. Ludzie żyją więc w niepewności i nie wiedzą, ile tak naprawdę będą pracować.
Ostatni postulat to waloryzacja płac. Obecnie w regulaminie pracy znajduje się zapis o corocznej waloryzacji o wskaźnik inflacji ustalany przez Główny Urząd Statystyczny. Pracownicy chcieliby jednak, aby przy podwyżkach uwzględniano też nominalny wzrost płacy minimalnej i – jeśli okaże się wyższy niż wzrost inflacyjny – to na jego podstawie wypłacano podwyżki.
Andrzej Radzikowski: Potrzebujemy szybszego wzrostu wynagrodzeń
Przewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski podkreśla, że jednym z najważniejszych wyzwań dla Polski jest szybszy wzrost wynagrodzeń.
- Polscy pracownicy nie mogą być gorzej traktowani niż ich europejscy koledzy, szczególnie w koncernach europejskich. Takie praktyki są nieuczciwe, gdyż wydajność pracy w Polsce nie jest wcale dużo niższa od unijnej, w przeciwieństwie do wynagrodzeń – mówi szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
- OPZZ od dawna zabiega, aby podstawową formą zatrudnienia była umowa o pracę na czas nieokreślony. Powinni o to zabiegać też sami pracodawcy, bo taka forma umowy stabilizuje sytuację w firmie i wiąże załogę z zakładem pracy, co przekłada się na wydajność – dodaje.
10 pomysłów na jednodniową wycieczkę blisko Poznania. Oto ci...
Poznań: Nieznane murale, które zachwycają. Zobacz najlepszy ...
Źródło: Gniezno Nasze Miasto
