Strajk Kobiet. W łódzkim PiS oburzenie: służby nie sprzątają zniczy i wieńców pod siedzibą partii
Łodzianie protestujący od trzeciej dekady października w ramach Strajku Kobiet przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego, wciąż składają pod siedzibą PiS przy Piotrkowskiej 143 wieńce, znicze, transparenty i tektury z hasłami antyrządowymi. Już na samym początku protestów radny Koalicji Obywatelskiej Marcin Hencz apelował do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, by zniczy nie usuwać, przynajmniej do czasu wygaśnięcia protestów, ponieważ są symbolem "pokojowego wyrazu gniewu mieszkańców Łodzi". Radnego Hencza zapewniono, że "znicze nie są usuwane, a płyty granitowe zostały zabezpieczone materiałem tekturowym".
Paradoks polega na tym, że moc i frekwencja protestów osłabły, ale zniczy i wieńców wciąż przybywa. Kłopot tylko w tym, że - bez względu na poglądy polityczne - widok powoli staje się wątpliwy estetycznie.
- Przypomina dzikie wysypisko śmieci - mówi Radosław Marzec, szef klubu radnych PiS w Radzie Miejskiej Łodzi. - Nie mam pretensji do łodzian, że protestują, żyjemy przecież w wolnym kraju. Mam pretensję do prezydent Hanny Zdanowskiej, bo ignoruje ten problem, mimo, że się z nim do niej zwracaliśmy, robiła to także administracja budynku i nie ma żadnej reakcji. A przecież mówimy o reprezentacyjnej ulicy miasta, na której obowiązują zasady Parku Kulturowego Ulicy Piotrkowskiej. Czysta hipokryzja.
Tymczasem Urząd Miasta Łodzi ma zupełnie inny punkt widzenia.
- Służby komunalne na bieżąco porządkują teren pod siedzibą PiS, wyrzucają wypalone i pęknięte znicze - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi.
