- Mamy XXI wiek, mimo to musimy walczyć o swoje prawa. Chcę, żeby moje córki miały wolność wyboru. By same decydowały o sobie, o tym, co mają robić z własnym ciałem. Tylko kobieta powinna decydować o tym, czy urodzi dziecko, czy nie - mówiła Małgorzata Chojnowska, która na Rynek Kościuszki w Białymstoku przyszła w środę z córeczkami: Nikolą i Leną.
W dniu swojego święta setki kobiet postanowiły upomnieć się o swoje podstawowe prawa. Na Rynku Kościuszki były panie w każdym wieku. Towarzyszyło im wielu panów.
- Kobiety trzeba wesprzeć w walce o wolność. Nikt nie ma prawa ingerować w ich życie - mówił pan Mieczysław, który przyszedł razem z żoną.
- Nie ma zgody na takie metody - krzyczał około 500-osobowy tłum. Nie brakowało transparentów nawiązujących do sytuacji politycznej: „Rząd nie ciąża, można usunąć”, „Nie dla piekła kobiet”, „Kler nie rodzi, niech nie rządzi”.
W proteście uczestniczyli przedstawiciele Partii Razem, KOD-u, Nowoczesnej i PO. Mieli ze sobą partyjne flagi, ale nie wchodziły one na pierwszy plan. Na tej manifestacji ważniejsze były kobiety.
- Byłam na czarnym proteście, 8 marca też protestuję. Jestem babcią, mam kilkoro wnuków i chcę, by żyły w normalnym kraju, gdzie szanuje się każdego człowieka - mówiła pani Marianna.
Także w Suwałkach kilkadziesiąt kobiet i mężczyzn protestowało przeciwko - jak mówili - łamaniu praw kobiet. Gwiżdżąc, trąbiąc i krzycząc „Beata, niestety, ten rząd obalą kobiety” przeszli kilkoma uliczkami w sercu miasta.
- Czasy, gdy kobiety nie miały nic do powiedzenia, już dawno minęły - argumentowała Kamila Sawińska. - Nie pozwolimy, by rząd, bez naszej zgody, decydował o tym, czy mamy rodzić dzieci, czy nie.