- Minister Zalewska dokonała destrukcji polskiej oświaty, a teraz wybiera się na bardzo dobrze płatną posadę w Parlamencie Europejskim. Miejmy nadzieję, że społeczeństwo wyrazi swoją dezaprobatę i nie pozwoli jej odejść - przyznaje Paulina Stochniałek, radna Nowoczesnej w Sejmiku Województwa Wielkopolskiego.
Problem strajku nauczycieli dotyczy aż 70 tys. dzieci i młodzieży szkolnej z Poznania. Jeśli dojdzie do protestu, nauczycieli zabraknie w aż 80 proc. poznańskich placówek oświatowych.
Strajk nauczycieli - co zrobić z dziećmi?
- My możemy zminimalizować skutki tego strajku. Wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski, powołał zespół złożony z dyrektorów niektórych wydziałów urzędu miasta. Zadbał on o to, żeby rodzice mieli gdzie zostawić swoje dzieci, jeśli ich szkoły zostaną zamknięte na czas strajku - mówi Agnieszka Lewandowska, radna Poznania.
Mają być też powołane zespoły informujące o wolnych miejscach w placówkach, które nie wzięły udziału w strajku.
Strajk nauczycieli - jaka podwyżka dla nauczycieli?
Związek Nauczycielstwa Polskiego postulował 1000 zł podwyżki dla nauczycieli. Rząd jednak proponował znacznie mniej.
Zobacz też: Strajk nauczycieli 2019: Nowe żądania związków zawodowych. Nauczyciele będą więcej zarabiać?
- PiS wykazuje się bardzo dużą arogancją, opóźniając działania związków i nauczycieli. Rząd wydał 64 tys. zł na kampanię dezinformacyjną oraz chwali się, że jest dużo pieniędzy w budżecie, ale nie chce dać podwyżek pedagogom. Nauczyciele stracili cierpliwość - twierdzi Paulina Stochniałek.
Wicepremier Beata Szydło zaoferowała podwyżkę od września o ponad 9 proc., ale kosztem dodatków nauczycielskich, jak np. za wyróżniającą pracę.
- Z jednej strony rządzący wydali duże pieniądze na kupienie głosów wyborców, a z drugiej nie potrafili znaleźć pieniędzy na wsparcie niepełnosprawnych - wylicza błędy PiS Wojciech Chudy, radny miasta. I dodaje: - Rząd niestety nie ma planu B. Mówię z pozycji ojca, że strajk nauczycieli to będzie ogromny problem dla rodziców.
POLECAMY:
