Do tragedii w Robb Elementary School doszło 24 maja. Tego dnia 18-letni Salvador Romas zastrzelił 21 osób. Wśród ofiar było dziewiętnaścioro dzieci i dwie nauczycielki. Napastnik został zastrzelony przez funkcjonariuszy policji. Szybko po tragedii pojawiły się zarzuty pod adresem organów ścigania o zwłokę w interwencji. Choć policja przybyła na miejsce zdarzenia już kilka minut po pierwszym wezwaniu, funkcjonariusze wkroczyli do akcji dopiero kilkadziesiąt minut później.
W sprawie pojawiają się kolejne doniesienia. Jak informuje amerykańskie radio publiczne NPR, od czasu strzelaniny funkcjonariusze organów ścigania udzielili niewielu, sprzecznych ze sobą informacji, w obliczu rosnącej presji społecznej na przejrzystość.
"Departament Bezpieczeństwa Publicznego w Teksasie, który prowadzi dochodzenie stanowe, stwierdził wcześniej, że niektóre relacje z wydarzeń są wstępne i mogą się zmienić, gdy przesłuchanych zostanie więcej świadków" – podała rozgłośnia.
NPR podkreśla, że miasto Uvalde wynajęło prywatną kancelarię prawną, która - aby mieć podstawę do odmowy udzielenia informacji - powołała się na lukę prawną dotyczącą "martwego podejrzanego". Chodzi o wyjątek prawny, w myśl którego zabrania się publicznego ujawniania informacji dotyczących przestępstw, za które nikt nie został skazany. Biuro prokuratora generalnego Teksasu orzekło, że wyjątek ma zastosowanie również w sytuacji, gdy podejrzany nie żyje.
Kelley Shannon, dyrektor wykonawcza Fundacji Wolności Informacji w Teksasie przypomina w rozmowie z radiem, że przepis ten został ustanowiony w latach 90., jednak jego celem jest ochrona osób niesłusznie oskarżonych lub tych, których sprawy zostały umorzone. – Ma chronić niewinnych – powiedziała Shannon, dodając, że jednak w niektórych przypadkach jest wykorzystywany i nadużywany w sposób, który nigdy nie był zamierzony.
wfuv.org
