Strzeżcie się kłusowników! Czasami bywają groźniejsi niż wściekły niedźwiedź!

Mariusz Grabowski
pixabay
Zawód leśniczego uważano, obok policjanta, za jeden z najniebezpieczniejszych w przedwojennej Polsce.

Kłusownictwo w okresie Dwudziestolecia było jedną z najważniejszych bolączek polskich leśników. Rozboje, zabójstwa, strzelaniny były codziennością pracowników przedwojennych Lasów Państwowych - przypomina Piotr Celej w tekście „Pitawal Lasów Państwowych w II RP” na stronie lasy.gov.pl.

Tuż po Wielkiej Wojnie Puszczy Białowieskiej łupem kłusowników padły ostatnie żubry oraz niedźwiedzie. Przetrwały strzelaniny, przemarsze obcych armii, nie dały rady łupieżcom z obrzynami. Nielegalne pozyskanie zwierząt było na tyle opłacalne, że kłusownicy gotowi byli stanąć do strzelaniny z leśnikami, byleby obronić swój łup.

Dzik i Jan Studziński

W międzywojennych gazetach - pisze Celej - sprawy karne, podczas których kłusownicy stawali przed sądem, były często opisywane. Np. w 1926 r. w jednym z artykułów, zatytułowanym „Strzał kłusownika w Puszczy Augustowskiej. Zbrodnia na tle walki o zwierzynę” znajduje się szczegółowy opis przebiegu strzelaniny z leśnikami. „Warszawski sąd apelacyjny rozpatrzył wczoraj sprawę Jana Studzińskiego, oskarżonego o usiłowanie zabójstwa. Zajście powstało na tle kłusowniczych upodobań podsądnego i miało miejsce w Puszczy Augustowskiej, w pow. włodawskim. Gajowy tych lasów Turowicz wraz z praktykantem Nasiłowskim w czasie obchodu usłyszeli jakieś odgłosy dochodzące z gęstwiny. Okazało się, że między krzakami szamocze się potężny dzik, który wpadł w żelazną łapkę zastawioną jakąś tajemniczą ręką”.

Gdy leśnicy przybliżyli się, by uśmiercić bestię, nagle między drzewami błysnęła lufa fuzji i huknął strzał. Obaj zostali lekko ranni jedną i tą samą kulą. Turowicz w rękę, Nasiłowski zaś w biodro. „Poszkodowani zdołali zaobserwować jakiegoś nieznajomego, który po strzale przemknął się między gęstwiną. Dochodzenie policyjne, podjęte w tej sprawie, doprowadziło do ujęcia Jana Studzińskiego, znanego kłusownika. Sąd okręgowy skazał go na 6 lat ciężkiego więzienia”.

Tragedia Wieliczki

Niektóre opisy zabójstw dokonanych na gajowych są wręcz makabryczne. Artykuł „Bestialska zbrodnia bandy kłusowników. Gajowy umarł w strasznych mękach” opisuje dramat w nadleśnictwie Bielsk Podlaski. Chodziło o spór między gajowym Piotrem Wieliczko a bandą kłusowników.

Pewnego ranka Wieliczko wyszedł patrolować las. „Przenikliwą ciszę, panującą śród drzew okrytych w całuny śnieżne, przerwał nagle suchy trzask złamanej gałęzi. Wieliczko zwrócił się w tył i ujrzał sześciu zbrojnych drabów. Błyskawicznie dobył rewolweru i zmierzył. Niestety, w ostatnim momencie rewolwer zaciął się… Zaraz potem rozległ się huk wystrzału. Gajowy runął. Struga krwi zarumieniła śnieg. Zbrodniarze strzelili doń loftkami, t.j. niesłychanie ostremi odłamkami żelaza. Trzy loftki przeszły przez ciało gajowego na wylot. Umierał, wijąc się z bólu” - czytamy.

Na szczęście dochodzenie ustaliło personalia bandytów. „Dotychczas aresztowano już trzech, za pozostałymi trwa pościg” - informował jeden z dzienników w 1929 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl