Wnioski po finale Ligi Europy w Gdańsku
1. Knock-out nie przeszkodzi prawdziwemu twardzielowi
Juan Foyth już w 10 minucie finału Ligi Europy wleciał na kolano Paula Pogby. Prawy obrońca Villarreal nie miał szczęścia i "nadział się", uderzając głową. Złamany nos i obandażowana głowa nie przeszkadzały mu jednak w powrocie na boisko po zabiegach medycznych. Grał bardzo dobrze, włączając się w akcje ofensywne, próbując popisywać się świetnym wyszkoleniem technicznym.
2. Unai Emery to największa gwiazda Villarrealu
W swoim piątym finale Ligi Europy 49-letni szkoleniowiec udowodnił, że jest znakomitym strategiem. Wygrał po raz czwarty, znów prowadząc hiszpański klub (wcześniej zwyciężał z Sevilla FC). Unai Emery doskonale przygotował swój zespół, rozpracowując rywali w każdym detalu. Piłkarze Villarreal byli przed meczem z pięć razy bogatszym Manchesterem United dobrze nastrojeni. Nie dali się stłamsić na boisku, chociaż momentami grać im przyszło pod dużym pressingiem.
3. Pieniądze na boisku nie grają
Wspomnieliśmy o to, że Manchester United był zdecydowanym faworytem finału Ligi Europy? Że ma piłkarzy wycenianych na trzy razy więcej, niż skład Villarrealu? Nawet takim tuzom nie wszystko wychodzi na boisku. Wyceniany na 85 mln euro Marcus Rashford w 70 minucie, przy stanie 1:1, mógł przypieczętować zwycięstwo, ale w wyśmienitej sytuacji źle trafił w piłkę i, mając przed sobą tylko bramkarza rywali, posłał ją tuż obok słupka.
4. Starszym graczom nie należy wypominać wieku
Doświadczenie poszczególnych zawodników to wielka siła w sportach drużynowych. W Gdańsku znowu przypomniał o sobie 34-letni Edinson Cavani, którego piłka "szukała" w polu karnym. Urugwajski napastnik strzelił ważnego gola w finale. Na "bursztynku" strzelał także w listopadzie 2012 roku, kiedy jego Urugwaj ogrywał Polskę w meczu towarzyskim 3:1. Po stronie hiszpańskiej drużyny świetnie prezentował się obrońca Raúl Albiol. Kapitan Villarrealu ma... 35 lat.
5. Kibice to nieodłączny element widowisk sportowych
Szkoda, że na trybunach stadionu w Gdańsku zasiąść mogło tylko 9,5 tysiąca kibiców. Nie zabrakło wielkich gwiazd. Finał Ligi Europy 2021 oglądali więc legendarny trener Alex Ferguson, czy legendarny napastnik "Czerwonych Diabłów" Wayne Rooney z synem. Trybuny wypełnione nawet w ćwierci dodają niesamowitej atmosfery, a reakcje żywej publiczności to zawsze coś motywującego. Zrozumiałe jest więc, dlaczego UEFA tak bardzo naciskała ostatnio na współgospodarzy Euro 2020, aby zadeklarowali oni wpuszczanie kibiców na trybuny.
6. Rzuty karne to prosta sprawa
Piłkarze Villarrealu i Manchesteru United w ciągu 120 minut finałowego spotkania w Gdańsku oddali łącznie 26 strzałów na bramki, z czego zaledwie trzy statystycy sklasyfikowali jako celne. Fani na stadionie oglądali na sam koniec niemal bezbłędną serię rzutów karnych. Zwycięzcę Ligi Europy poznali jednak dopiero po 22 "jedenastkach". Wcześniej wszyscy nie dawali szans bramkarzom. David de Gea (Man United) i Gero Rulli (Villarreal) byli bezradni. Tym, który dał plamę okazał się de Gea, którego strzał wyczuł Rulli.
Liga Europy 2021. Dwa piłkarskie światy spotkały się na półn...
