SZPILA: Jak urzędnicy nagrody za Mevo dostali...

Temat Mevo został poruszony w poniedziałek podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Gdańska, która zebrała się na wniosek rajców z opozycji, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Na sesji zabrakło prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, która jest prezesem międzygminnego stowarzyszenia Obszaru Metropolitalnego Gdańsk-Gdynia-Sopot, czyli instytucji odpowiedzialnej za wdrożenie Mevo. Gdy na sali trwała gorąca dyskusja Dulkiewicz przebywała na trzecim spotkaniu Paktu Wolnych Miast w Brukseli. Udała się tam, by debatować o pomocy dla Ukrainy.

Nie ma sensu opisywać tu przebieg całej poniedziałkowej sesji. Przejdźmy do wniosków. Okazuje się bowiem, że system Mevo to tak naprawdę cześć większego planu inwestycji międzygminnego stowarzyszenia Obszaru Metropolitalnego Gdańsk-Gdynia-Sopot wartego 1,8 mld zł. Ani dyrektor biura OMGGS Michał Glaser, ani wiceprezydenci Gdańska, nie potrafili precyzyjnie wskazać, ile tak naprawdę środków publicznych bezpowrotnie wydano na uruchomienie systemu wspólnego roweru miejskiego. Wciąż niewyjaśniona pozostaje kwestia środków zgromadzonych przez użytkowników Mevo na ich wirtualnych kontach w 2019 roku.

Dowiedzieliśmy się za to, że dotychczasowe problemy z Mevo to nie wina urzędników z OMGGS. Problemy leżały zawsze po stronie wykonawców. W przypadku Mevo 1.0 powodem zakończenia współpracy była upadłość wykonawcy. W przypadku Mevo 2.0 przyczyną opóźnień są problemy przy przetargach i niedawno ujawnione wadliwe ramy w dostarczonych rowerach.

Efektów wprowadzenia Mevo nie widać. To fakt, a nie opinia. Nie było nic w tym dziwnego, że radni opozycji chcieli poznać koszty wynikające z prowadzenia przedsięwzięcia, w tym szczególnie wynagrodzenia poszczególnych pracowników. Tak szczegółowych danych OMGGS nie przedstawił.

Jednak pieniądze na wynagrodzenia są wydawane i nie powinno być to przemilczane szczególnie na sesji na szczęście jeden z dociekliwych internautów na forum poświęconym właśnie Mevo zapytał o kwestie pensji w OMGSS. W tym celu złożył wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Odpowiedź nadeszła po dwóch tygodniach.

Okazuje się, że przy projekcie Mevo pracują trzy osoby, które w tym roku będą nas kosztowały łącznie blisko 250 tys. zł przez cały rok i pod warunkiem, że nie zmieni się liczba pracowników. Rok temu na ten sam cel wydatkowano 140 tys. zł.

Internauta zauważa też, że podane kwoty, nie obejmują usług zewnętrznych - prawników, księgowych i etc.

Co najważniejsze, mimo porażki projektu w wersji 1.0 i wersji 2.0, osobom zaangażowanym w projekt przyznano premie i nagrody. Dotychczas 80 tys. zł.

Za co te nagrody zostały przyznane? To już pewnie pozostanie tajemnicą. Można tylko przypuszczać, iż podstawą do przyznania finansowego wyróżnienia był serdeczny uśmiech do przełożonego, bądź punktualność, bo na pewno nie była kwestia Mevo.