Prace zaczęły się około godziny 9. Około godziny 11:30 udało się dowiercić do głębokości około 3 metrów. Tu diamentowe wiertło trafiło już na twardą skałę. Poszukiwacze planują wiercić do głębokości około 5 metrów. Z wcześniejszych badań, przeprowadzonych georadarem, wynika że na tej głębokości jest interesująca anomalia geologiczna, mogąca świadczyć o pustej przestrzeni pod ziemią. Jeśli uda się na nią natrafić, do otworu zostanie opuszczona kamera inspekcyjna. Wówczas dowiemy się co znajduje się w środku.
Plan poszukiwań zakłada zbadanie terenu w kilku miejscach. Jeśli pierwsze trafienie okaże się skutecznie, nie będą konieczne dodatkowe odwierty.
Zobacz też: Wreszcie dowiemy się, czy istnieje złoty pociąg
Zawiadomienie o ukrytym transporcie, wpłynęło do kamiennogórskiego magistratu kilka miesięcy temu. Pragnący zachować anonimowość mieszkaniec Kamiennej Góry zgłosił wówczas, że zna miejsce ukrycia ciężarówek z nieznanym ładunkiem. O niemieckim transporcie miał się rzekomo dowiedzieć od niemieckiego żołnierza, który brał udział w ich ukrywaniu i maskowaniu wejścia. Niemiec miał mu o tym opowiedzieć ponad 60 lat temu.
Kamiennogórzanin postanowił podzielić się swoją wiedzą, gdy rozpętała się medialna burza wokół wałbrzyskiego „złotego pociągu”. Według niego wlot do podziemi ma znajdować się na w rejonie osiedla Antonówka w Kamiennej Górze.
Na terenie Antonówki w czasie wojny istniała fabryka amunicji. Zakład zajmował 70 hektarów. Niemcy drążyli tam też sztolnie. W fabryce pracowały tysiące jeńców wojennych. Po wojnie teren ten znajdował się pod nadzorem wojsk radzieckich. Z fabryki wywieziono wówczas całe wyposażenie i maszyny. Polską ludność cywilną wpuszczono tam dopiero w latach 50. XX w. Rosjanie odchodząc, zalali podziemia, a wejścia do nich wysadzili.