Tą sprawą żyła cała Polska. Sprawca głośnej kolizji na S7 usłyszał wyrok!

Marcin Koziestański
Marcin Koziestański
20 marca poznaliśmy wyrok sądu w sprawie kierowcy, który dokonał agresji drogowej i naraził życie innych uczestników ruchu.
20 marca poznaliśmy wyrok sądu w sprawie kierowcy, który dokonał agresji drogowej i naraził życie innych uczestników ruchu. fot. Screen / YouTube
O groźnie wyglądającej kolizji, do której doszło 6 sierpnia 2022 na S7 między Ostródą a Olsztynkiem, stało się głośno po wpisie umieszczonym w mediach społecznościowych przez kierowcę rozbitego seata. Relacjonował on, że wpadł w poślizg, bo kierowca volkswagena zajechał mu złośliwie drogę i przyhamował. W poszukiwania sprawcy włączyły się osoby z całej Polski, a sprawą żyły tysiące ludzi. Właśnie zapadł wyrok w tej bulwersującej sprawie. Kierowca musi zapłacić 15 tysięcy złotych grzywny i ma zakaz prowadzenia pojazdów na okres roku i dwóch miesięcy. Portal i.pl dotarł też do uzasadnienia wyroku.

Agresja drogowa

Do groźnej kolizji doszło w sierpniu 2022 r. na drodze ekspresowej S7 między Ostródą a Olsztynkiem (woj. warmińsko-mazurskie). Seat, którym razem z kierowcą podróżowała żona i 4-letni synek został mocno uszkodzony, na szczęście nikomu nic się nie stało.

Sprawa stała się głośna po wpisie umieszczonym na portalu społecznościowym przez kierowcę rozbitego auta. Relacjonował on, że wpadł w poślizg, bo kierowca volkswagena zajechał mu złośliwie drogę i gwałtownie przyhamował. Prosił internautów o pomoc w namierzeniu tego kierowcy, bo odjechał on z miejsca zdarzenia.

Policja deklarowała wtedy, że nie będzie "przyzwolenia na agresję drogową", a jeżeli do zdarzenia doszło w wyniku agresywnego zachowania kierowcy volkswagena, to będzie on musiał liczyć się z surowymi konsekwencjami. Mł. asp. Andrzej Jurkun z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie w rozmowie z portalem i.pl przyznawał na początku września, że funkcjonariusze dotarli do świadków, którzy mieli być kolejno przesłuchiwani. - Z uwagi na fakt, że są to osoby z różnych części kraju, potrzebny jest czas i pomoc policjantów z tamtejszych jednostek policji - podkreślał Andrzej Jurkun.

Jak udało ustalić się sprawcę? Mł. asp. Jurkun wyjaśnił portalowi i.pl, że policjanci otrzymali informacje od leasingodawcy i w ten sposób ustalili adres osób mogących być jego użytkownikami. Auto zostało poddane oględzinom, a ustalone osoby: 37-latka i 33-latek zostali przesłuchani. W efekcie tego został skierowany do sądu wniosek o ukaranie za wykroczenie drogowe Jarosława W.

Kierowca twierdził, że to nie on

Proces Jarosława W. obwinionego o niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym ruszył przed Sądem Rejonowym w Olsztynie na początku 2023 r. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Wcześniej - przesłuchiwany przez policję - wyjaśniał, że nie był jedynym użytkownikiem volkswagena i nie kierował tym pojazdem w dniu kolizji na S7.

Z kolei pokrzywdzony kierowca seata powiedział, że ma nadzieję, iż policja dobrze wytypowała sprawcę. Według niego zeznania świadka, który jechał bezpośrednio za nim, musiały pozwolić na ustalenie, czy obwiniony jest osobą, która powinna zostać ukarana, czy nie. - Chciałbym, żeby winny tego, co nas spotkało został ukarany i tego oczekuję od sądu i policji, że doprowadzą sprawcę tej kolizji do kary, która mu się po prostu należy - stwierdził.

- Uważam, że powinien dostać maksymalną karę dopuszczalną przez kodeks. To by było dobre i dla mnie i społeczeństwa, ponieważ to, co zrobił jest w mojej opinii, zwyczajnie bandytyzmem na drodze - podkreślił pokrzywdzony.

W końcu zapadł wyrok

Oskarżający w tej sprawie sierż. sztab. Daniela Wiertaka z Komendy Powiatowej Policji w Olsztynie wniósł o ukaranie Jarosława W. grzywną w wysokości 15 tys. zł i 3-letnim zakazem prowadzenia wszelkich pojazdów.

Wiertak podkreślił też, że społeczna szkodliwość zachowania kierowcy volkswagena była znaczna, że film ze zdarzenia obejrzało bardzo wielu internautów, a sprawa agresywnego zachowania na drodze była szeroko komentowana. Policjant podkreślał też, że sprawca agresji drogowej miał świadomość, że doprowadził do kolizji, bo świadkowie widzieli, że na chwilę się zatrzymał, ale uciekł.

Obrońca Jarosława W. w mowie końcowej skupił się na przekonywaniu sądu, że to nie jego klient prowadził auto, że nie ma na to żadnych pewnych dowodów. Sugerował, że za kierownicą siedziała kobieta, która nie była żoną obwinionego, dlatego chciał uniewinnienia swojego klienta. Sąd jednak był innego zdania.

W poniedziałek 20 marca zapadł wyrok. Sąd uznał, że przez niezachowanie bezpiecznego odstępu między pojazdami, kierowca przyczynił się do tego, że seat z trzyosobową rodziną uderzył w bariery drogowe. Dlatego Jarosław W. został uznany za winnego i teraz musi zapłacić 15 tysięcy złotych grzywny. Sąd zdecydował również o ukaraniu go zakazem prowadzenia pojazdów na okres roku i dwóch miesięcy. Wyrok jest nieprawomocny.

Uzasadnienie wyroku. "To wielkie szczęście, że nikt nie ucierpiał"

Portal i.pl dotarł do uzasadnienia wyroku, jaki zapadł przed olsztyńskim sądem.

- Sąd podając ustne motywy rozstrzygnięcia wskazał, że zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy pozwolił na ustalenie, że Jarosław W. jest winny zarzucanych mu czynów. Zdaniem sądu, stopień winy obwinionego i społecznej szkodliwości popełnionych przez niego czynów jest znaczny. Sąd orzekając o karze i środku karnym w stosunku do obwinionego miał na uwadze m.in. okoliczności tego zdarzenia. Obwiniony swoim zachowaniem spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym nie tylko dla pokrzywdzonego kierowcy i jego rodziny, ale także dla pozostałych uczestników ruchu - mówi Adam Barczak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Sąd w swoim uzasadnieniu podkreślił, że feralnego dnia na tym odcinku drogi S7 ruch był wzmożony, a chwila nieuwagi jakiegoś innego uczestnika ruchu, który jechał za pokrzywdzonym i obwinionym mogła doprowadzić do o wiele bardziej poważnych skutków.

- W ocenie sądu, to wielkie szczęście, że nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał. Sąd zwrócił również uwagę, że obwiniony po tym zdarzeniu zatrzymał pojazd, ale niedługo potem odjechał, mając zapewne nadzieję, że jego udział w tym zdarzeniu nie zostanie potwierdzony. Tym samym pozostawił on pokrzywdzonych bez pomocy, której powinien im udzielić - dodaje Adam Barczak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl