Jednym z upamiętnionych duchownych jest dominikanin, o. Honoriusz Stanisław Kowalczyk. Zakonnik urodził się w 1935 roku, był duszpasterzem akademickim i opiekunem duchowym Solidarności w Poznaniu. Podczas stanu wojennego organizował msze św. za ojczyznę oraz pomoc dla internowanych i prześladowanych.
Mobilnych ołtarzy jednak nie będzie?
Śmierć o. Honoriusza Kowalczyka OP
Ojciec Honoriusz nie był wygodny dla SB. Jeszcze w pierwszym dniu stanu wojennego, wspólnie ze swoim współbratem o. Tomaszem Alexiewiczem, skupił wokół poznańskiego klasztoru dominikańskiego ludzi dobrej woli. Razem organizowali pomoc dla rodzin internowanych, a także dokumentowali wszelkie metody represji i przemocy.
„Stracił przytomność tuż pod kościołem”, „roztrzaskali mu czaszkę, ślady morderstwa zostawiając również pod okiem”
– to tylko niektóre szczegóły, które o. Honoriusz zapisał o zabójstwie przez patrol ZOMO 19-letniego Piotra Majchrzaka, jednej z ofiar stanu wojennego. Zakonnik jego śmierć porównał z innymi męczennikami chrześcijaństwa, m.in. z o. Maksymilianem Kolbe.
W niedzielę, 17 kwietnia 1983 r. o. Honoriusz pożyczonym fiatem 126p wyruszył do rodziców mieszkających w Mławie. Dróżnik zeznawał później, że widział, jak auto zakonnika przejeżdżało przez przejazd znajdujący się za Wydartowem. Z kolei za przejazdem auto zostało dostrzeżone przez małżeństwo jadące w przeciwną stronę. Relacjonowali podczas śledztwa, że widzieli moment, w którym auto wypadło z zakrętu i uderzyło w drzewo. Zauważyli też, że na miejscu wypadku stanęła ciężarówka. W procesie pojawił się też wątek dwóch mężczyzn, którzy mieli grzebać w samochodzie.
Ojciec Honoriusz przez ponad trzy tygodnie walczył o życie. Zmarł 8 maja, w wieku 48 lat. Okoliczności wypadku do dzisiaj nie zostały wyjaśnione.
10 najbardziej niebezpiecznych dróg w Polsce. Tu było najwię...