Tak doszło do zwolnienia Thurnbichlera. Małysz przyszedł z Maciusiakiem

Zbigniew Czyż
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Starsi zawodnicy nie za bardzo chcieli dalej współpracować z Thomasem Thurnbichlerem. Uważam jednak, że kilku naszych skoczków zachowało się karygodnie wykazując brak kultury, gdy podczas minionego weekendu w Planicy źle wypowiadali się o pracy z nim. To bardzo osłabiło naszą pozycję negocjacyjną, żeby pracował z juniorami - mówi w rozmowie z i.pl Wojciech Gumny, członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego, wiceprezes PZN ds. skoków narciarskich i spraw organizacyjnych, dyrektor Pucharu Świata w Zakopanem.

Zbigniew Czyż: Jak doszło do zwolnienia Thomasa Thurnbichlera z funkcji trenera polskich skoczków?
Wojciech Gumny: Na spotkaniu zarządu związku w Krakowie Adam Małysz złożył wniosek o zmianę trenera, a my do niego się przychyliliśmy. Zanim jednak do tego doszło, wcześniej prezes z nami i okręgami rozmawiał, że będzie chciał taki wniosek postawić. Trudno polemizować z głosem prezesa, który był znakomitym skoczkiem, doskonale zna środowisko i zna się na tym najlepiej. My jako zarząd zaakceptowaliśmy ten wniosek, ale padł z naszej strony jeden warunek, który członkowie zarządu przegłosowali.

Jaki?
Przedstawiliśmy propozycję, aby Thomas Thurnbichler mógł pracować z juniorami. Uważam, że to jest bardzo dobry trener z osiągnięciami. Rozmawiam z tak zwanym środowiskiem i większość reprezentacji chciałaby go mieć u siebie. Jest młody, utalentowany. Moje zdanie, ale też innych członków zarządu jest takie, że szkoda byłoby go stracić. Pracując z juniorami mógłby z nimi sporo osiągnąć. Adam Małysz przychylił się do naszego wniosku, a potem zaproponował to rozwiązanie Thomasowi.

Już podczas tego spotkania Małysz przedstawił kandydaturę Macieja Maciusiaka na następcę Thurnbichlera?
Tak. Maciusiak był nawet obecny na tym spotkaniu.

Czyli Adam Małysz pojawił się na spotkaniu zarządu z Maciejem Maciusiakiem?
Tak.

Do kiedy Thurnbichler musi podjąć decyzję czy chce dalej pracować w Polsce?
Prezes poprosił trenera o tydzień, maksymalnie dwa na odpowiedź.

Jak pan ocenia dokonania austriackiego trenera z polską kadrą?
Nasza reprezentacja jest w trakcie pokoleniowej zmiany i nie da się z roku na rok wszystko od tak zmienić. Jest wiele składowych, aby przyszły efekty. Chociażby to, że przez prawie cztery lata w Zakopanem nieczynna była skocznia średnia. Dwa lata temu pod jego skrzydłami bardzo dobrze spisywał się Dawid Kubacki, w ubiegłym sezonie dobrze skakał Aleksander Zniszczoł, a w tym, Paweł Wąsek.

Podobno w reprezentacji Polski podczas współpracy z Thurnbichlerem nie było tak zwanej chemii
I dlatego ciężko było to ciągnąć dalej. Starsi zawodnicy nie za bardzo chcieli z nim pracować. Uważam jednak, że kilku naszych skoczków zachowało się karygodnie wykazując brak kultury, gdy podczas minionego weekendu w Planicy źle wypowiadali się o pracy z trenerem. To bardzo osłabiło naszą pozycję negocjacyjną, tym bardziej, że Thomas otrzymał propozycje z innych krajów. Jeśli chodzi o ewentualne wynagrodzenie, to jeżeli przyjmie naszą propozycję, będzie zarabiał mniej i o tym został już poinformowany.

Maciej Maciusiak podoła zadaniu? Jak pan przyjął tę nominację?
Wierzę Adamowi Małyszowi, że podjął dobrą decyzję. Znam Maćka od bardzo dawna. Jest bardzo ambitny, spróbuje i zobaczymy co z tego wyjdzie.

W kwestiach sprzętowych Macieja Maciusiaka będzie wspierał Michał Doleżal, który jednocześnie pozostaje trenerem Kamila Stocha.
Maciej Maciusiak buduje sobie własny team i bierze za to odpowiedzialność. Nikt nie będzie w to ingerował.

W nowym sezonie Doleżal prawdopodobnie będzie mógł już machać chorągiewką Kamilowi Stochowi podczas startów, o co ten miał pretensje, że Thurnbichler uniemożliwiał takie rozwiązanie.
W tej kwestii przychylam się do słów byłego dyrektora sportowego Aleksandra Stoeckla, który stwierdził, że nawet babcia Stocha mogłaby machać chorągiewką. I mówię to nie po to, żeby kogoś obrażać. Jeżeli ktoś jest dobrze przygotowany, to nie ma najmniejszego znaczenia, kto będzie machał chorągiewką. Może to robić nawet teściowa.

Widać już następcę Stoeckla na horyzoncie?
Na razie jego obowiązki pełni Adam Małysz i jest taka decyzja, że nie szukamy nowego dyrektora. Trudno kogoś wziąć na tak krótki czas do przyszłorocznych igrzysk. W sportach olimpijskich za pracę rozlicza się od igrzysk do igrzysk. A w naszym przypadku jest to tym trudniejsze, że zaraz po igrzyskach mogą się dziać różne rzeczy. W maju przyszłego roku odbędą się wybory do władz związku. Jeśli Adam Małysz zgodzi się kandydować po raz kolejny, to najpewniej pozostanie na stanowisku.

Rozmawiał Zbigniew Czyż

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Straty w uprawach mogą wzrosnąć o 66%. Ten region już reaguje

Straty w uprawach mogą wzrosnąć o 66%. Ten region już reaguje

Miedź najdroższa od tygodni. Wystarczył telefon Trumpa

Miedź najdroższa od tygodni. Wystarczył telefon Trumpa

Wróć na i.pl Portal i.pl