Skoro sztuka jest rodzaju żeńskiego, co za problem by Papkin była kobietą? Podobnie jak Skłodowska, a niektórzy twierdzą, że i Kopernik. Zatem panie - w przenośni i dosłownie wzięły się za bary z hrabią Fredrą i Henrykiem talarem i stworzyły galerię nietuzinkowych postaci, tak kochanych przez widzów klasycznego teatru.
Tymczasem Henryk Talar zaserwował im interaktywną, ale nie uwłaczającą czci i godności osobistej, niespodziankę i sprawił, że mało kto siedział z nogą założoną na nogę. Może nie każdy odczyta głębię przesłania wynikającą z wywieszonych w teatrze haseł i pojmie dwuznaczny finał z transparentem rodem z "Misia", ale o to reżyserowi chodziło. Polskę interpretujmy jak chcemy, ale "Zemsty" nie tykajmy.
Wypowiedziana ośmiozgłoskowcem bawi od stuleci i, zdaje się, bawić będzie. I niekoniecznie jako lekturowy przymus. Po prostu - Aleksander hrabia Fredro umiał publiczność rozbawić, a Henryk Talar namówić ją do zgody. I to z uśmiechem na twarzy. Tego w telewizji raczej nie zobaczymy. A w teatrze - i owszem.
Oficjalna premiera w sobotę, 24 lutego o godz. 19.