Pan Tadeusz z Kielc pod koniec lutego skontaktował się z redakcją "Echa dnia", by podzielić się z nią swoimi perypetiami z psującymi się telewizorami. W grudniu 2017 roku kupił olbrzymi odbiornik marki Sony, który kosztował go - bagatela - 10 tys. zł. Po półtora roku intensywnego użytkowania telewizor zaczął szwankować.
- Na panelu pojawiły się zielone pasy, co było strasznie irytujące w trakcie oglądania - tłumaczył na łamach portalu. - Zgłosiłem usterkę w ramach gwarancji. Reklamację uznano. W połowie lipca 2019 roku otrzymałem nowy telewizor o porównywalnych parametrach, ponieważ poprzedni model wycofano z produkcji.
Za dużo TVN24? Historia się powtarza
Z niemal identycznym problemem zwróciła się do nas pani Hanna, która w ubiegłym roku także przeszła procedurę reklamacyjną. Z tym, że w jej przypadku reklamacja nie została uznana.
- W dniu 1 sierpnia 2019 kupiłam w sklepie Euro AGD Telewizor SONY Oled KD65AF8 - wspomina. - Po zaledwie 10 miesiącach użytkowania na ekranie telewizora pojawiły się pasy i kropka w lewym rogu ekranu oraz smugi i paski. W związku z tym dnia 1 czerwca 2020 zgłosiłam pierwszą reklamację do spółki Euro Net sp. Z o.o. Wizyta pracownika serwisu miała miejsce 2 czerwca 2020.
Podczas tej wizyty, ku mojemu najgłębszemu zdziwieniu, pracownik serwisu stwierdził, że usterka jest wynikiem oglądania przeze mnie stacji TVN24. W konsekwencji w dniu 5 czerwca 2020 otrzymałam wiadomość SMS z informacją o odmowie uznania reklamacji. W uzasadnieniu zaznaczono, że wada nie podlega odpowiedzialności sprzedawcy.
- Odwołałam się od tej decyzji w dniu 8 czerwca 2020 - dodaje. - Jednak kolejny raz otrzymałam informację, że nie uwzględnia się mojego odwołania. Zostałam poinformowana ustnie, że usterka jest spowodowana przez to, że oglądam zbyt dużo programów informacyjnych, w tym TVN24.
Nie można używać telewizora do oglądania jednej stacji?
Niestety satysfakcja pana Tadeusza nie trwała długo, bo w listopadzie 2020 historia się powtórzyła. Na ekranie wyświetlacza znowu pojawiły się zielone paski. Postąpił więc tak samo jak w przypadku poprzedniego telewizora, usterkę zgłosił, ale tym razem odmówiono mu naprawy gwarancyjnej lub wymiany na nowy odbiornik.
- Zdaniem centrum serwisowego użytkowanie telewizora Sony następowało niezgodnie z wytycznymi przedstawionymi w instrukcji obsługi, a diagnoza odbiornika wykazała utrwalenie na ekranie OLED tak zwanego zjawiska retencji w związku z niewłaściwą eksploatacją odbiornika – tłumaczył pan Tadeusz.
Jak się okazuje w przewodniku producenta widnieje zapis, mówiący o tym, że retencja obrazu może wystąpić, jeżeli obrazy są wyświetlane w tym samym miejscu ekranu wielokrotnie lub przez dłuższe okresy czasu. Zdaniem kielczanina to typowe sytuacje, które występują przy codziennym użytkowaniu telewizora.
- I tu dochodzimy do absurdu całej sytuacji - oburzył się pan Tadeusz. - Okazuje się, że aby całkowicie wyeliminować możliwość wystąpienia efektu retencji, należałoby w ogóle nie korzystać z telewizora zgodnie z jego przeznaczeniem, czyli do oglądania programów telewizyjnych w warunkach domowych. Druga sprawa – ta usterka jest identyczna w stosunku do tej na poprzednim telewizorze, która została uznana przez serwis i doprowadziła do wymiany urządzenia.
- Zainwestowałem w drogi telewizor, ponoć najlepszy na rynku, by mieć komfort oglądania sportu oraz programów informacyjnych - dodał. - Okazuje się jednak, że wypasiony telewizor marki Sony nie nadaje się do oglądania TVP Info. To ile według Sony mogę dziennie oglądać TVP Info? Czy może mam w ogóle nie oglądać i być odciętym od informacji?
Diagnoza: nadmierna eksplotacja telewizora
W sprawie zainterweniowało "Echo dnia", prosząc biuro prasowe o komentarz do sytuacji.
- Instrukcja obsługi telewizorów OLED jasno informuje o tym, że, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia tego zjawiska, należy unikać eksploatowania odbiornika w tak jednostajny i intensywny sposób - wytłumaczyła Paulina Makuch z Biura Prasowego Sony. - Jednak, w ramach gestu dobrej woli, zdecydowaliśmy się wymienić Klientowi odbiornik. Po 18 miesiącach (co istotne: czas pracy telewizora wyniósł 5500 godzin, co przekłada się na 11 godzin dziennie) Klient ponownie zgłosił się do serwisu z dokładnie tym samym problemem. Ze względu na to, że już raz wymieniliśmy odbiornik i również ten użytkowany był niezgodnie z zaleceniami instrukcji obsługi, uznaliśmy roszczenia Klienta za niezasadne.
Niektórzy są równiejsi
Zwracając się do Sony w sprawie pani Hanny, powołaliśmy się na historię pana Tadeusza. Podkreśliliśmy, że w jego przypadku za pierwszym razem udało się doprowadzić do wymiany telewizora.
- Serwis podejmuje decyzje każdorazowo na podstawie indywidualnej analizy otrzymanego zgłoszenia - odpowiedziało Paulina Makuch z Biura Prasowego Sony. - Niestosowanie się do instrukcji obsługi może być przyczyną odmowy uznania reklamacji.
- Raty za odbiornik płacę do dziś - żali się pani Hanna. - Nadmienię, że mam wykupioną dodatkową gwarancję w Hestii, w której jest ochrona od szkód własnych. Oni też sie wypięli.
Do Ergo Hestia wystosowaliśmy więc zapytanie: dlaczego na tej podstawie nie można wypłacić panie Hannie środków z ubezpieczenia?
- Ubezpieczenie, o które Pani pyta, po prostu jeszcze nie obowiązywało - twierdzi Wiktor Miliszewski z Biura Komunikacji Ergo Hestia. -Zgodnie z umową zaczynało obowiązywać 8 stycznia 2021, a wskazana nam data szkody to 2 czerwca 2020 roku.
Historia z happy endem?
Po publikacji artykułu o problemie pana Tadeusza z redakcją "Echa Dnia" skontaktował się przedstawiciel polskiego oddziału firmy Samsung. Korporacja zaproponowała poszkodowanemu kupno dowolnego telewizora QLED Samsung za połowę ceny widocznej na sklepowej półce. Mężczyzna przyjął ofertę Samsunga i w poniedziałek, 1 marca nabył nowy odbiornik.
Czy historia pani Hanny również znajdzie swój happy end?
