Ogień pojawił się prawdopodobnie około 0.30. Drewniany dom, w większości zrobiony z bali, obity dodatkowo deskami, momentalnie stanął w płomieniach.
- Tam wewnątrz było wszystko w drzewie. Na dole był salon, a w nim takie słupy drewniane, porządne, lakierowane. I meble stare, antyki. Jak się chwyciło to wszystko płonęło – mówi cicho Zbigniew Mitura, pradziadek chłopców, który zadzwonił po straż pożarną. – Wylecieli z domu z tym dzieckiem, ale tamtych młodszych nie było jak wyciągnąć – dodaje gorzko.
Zofia Mitura: - Buchały ogromne jęzory ognia. Chcieliśmy wbiec po nich, ale gdy tylko otworzyliśmy drzwi to tak buchnęło ogniem, że nie można było kroku zrobić, człowiek by się spalił – mówi.
Natalia Kręcichwost, ciocia chłopców, wraz z mamą obudzone przez straż pożarną popędziły na miejsce pożaru.
- Jak przyjechaliśmy to dom był cały w płomieniach. Oskara zdążyli wyciągnąć, ale pozostałej dwójki nie dali rady. Jeszcze reanimowali jednego, ale nie zdołali go uratować. Drugiego z chłopców wynieśli w worku… - zawiesza głos.
Na miejscu tragedii pracuje grupa dochodzeniowo- śledcza i prokurator, a także biegły z zakresu pożarnictwa.
- Rodzina została objęta pomoc psychologiczną. Jeszcze w nocy zjawiła się grupa psychologów z powiatowego centrum pomocy rodzinie – zaznacza Mirosława Piątek, oficer prasowy żywieckiej policji.
W drewnianym domu mieszkało pięć osób 30-letni mężczyzna i jego 22-letnia partnerka oraz ich troje dzieci. Tuż obok mieszkają dziadkowie 30-latka.
W sobotę przed południem konieczne było ponowne wezwanie strażaków, by raz jeszcze przelali pogorzelisko. Wokół domu pełno spalonych sprzętów. Niedaleko, w sąsiedztwie, można było zobaczyć 4-letniego Oskara, najstarszego z rodzeństwa, który ocalał z pożaru – z opatrunkiem na kolanie i rączce był pod opieką rodziny, co jakiś czas trzymany w ramionach krewnych ukradkiem zerkał w stronę domu.
- Dziecko było w szpitalu, ale zostało zwolnione do domu – potwierdza policjantka. Według informacji rodziny do domu został zwolniony ze szpitala 30-letni ojciec chłopców. Matka chłopców jest w żywieckim szpitalu. Ciągle jest w szoku.
Mieszkańcy Nickuliny spekulują, co mogło wywołać - jedni mówią, że ogień spowodowała butla z gazem, inni, że dom zajął się od grzejnika.
- Cały czas trwają oględziny z udziałem biegłego. W najbliższych dniach, zanim sporządzi ekspertyzę, nie będziemy znali przyczyny – mówi Mirosława Piątek.
*EURO 2016: Transmisje, relacje, zdjęcia i filmy wideo
*Reforma edukacji, czyli diabeł tkwi w szczegółach SPRAWDŹ
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia [a]
*[a]https://dziennikzachodni.pl/wakacyjne-wyjazdy-2016-tych-krajow-lepiej-nie-odwiedzaj-msz-odradza/ga/10174182/zd/19050726
*Polska ma najpiękniejsze kibicki na Euro 2016 [ZDJĘCIA] Oto dowód
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"