Spis treści
Magda Linette czuła większy obowiązek
Historyczny pierwszy półfinał najbardziej prestiżowych rozgrywek drużynowych w kobiecym tenisie to powód do dumy. Ale jest to też odzwierciedlenie pozycji Polek w czołówce rankingu WTA. Nigdy wcześniej nie mieliśmy trzech zawodniczek w TOP 40 tej klasyfikacji i wszystkie trzy przyleciały do Malagi walczyć w jednym teamie.
– Ten tydzień w BJK Cup Finals jest naprawdę bardzo intensywny pod każdym względem. Mam wrażenie, że zabiera nam wszystkim sporo energii, bo na co dzień nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Tutaj czuje się człowiek troszkę inaczej. Czuje się, że nie gra się dla siebie tylko dla drużyny, gra się dla Polski i dla kibiców. Myślę, że też jest większa odpowiedzialność i większa presja, przynajmniej dla mnie. To jest jakaś tam mała namiastka emocji, które mi się podobają i mam wrażenie, że zawsze gdzieś tam jestem w stanie wyrwać troszkę więcej z siebie, niż normalnie
– powiedziała na konferencji prasowej Magda Linette czyli tenisistka plasująca się na 38. miejscu w światowym rankingu WTA.
Słodko-gorzki indywidualny występ w Maladze
Polka podczas zmagań w Maladze rozegrała dwa mecze singlowe. Najpierw odniosła zwycięstwo nad Hiszpanką Sarą Sorribes Tormo (105. WTA), wygrywając po epickim prawie 4-godzinnym meczu 7:6 (6), 2:6, 6:4. Potem 32-latka odpoczywała podczas ćwierćfinałowego spotkania z Czeszkami. Z kolei wczoraj dostała kolejną szasnę od Dawida Celta rozpoczynając półfinał. - Nistety po godzinie i czterdziestu dziewięciu minutach musiała uznać wyższość niżej notowanej i debiutującej w BJKC Włoszki Lucii Bronzetti (78. WTA). 26-latka wygrała 6:4, 7:6 (3).
Rzesza kibiców wspierała Polki
Podczas meczu reprezentacji Polski, na trybunach zasiadało wielu polskich kibiców, którzy dopingowali Biało-Czerwone.
– Trzeba jednak pamiętać, że taka sytuacja odbiera też dużo energii, bo nie chcę powiedzieć, że to męczące, bo to negatywne słowo. To nie jest męczące w negatywny sposób, ale to zabiera naprawdę dużo energii. W takich okolicznościach chce się jeszcze bardziej, jeszcze większą się czuję odpowiedzialność i gdzieś tam jest bardzo dużo bodźców. Mam wrażenie, że po takim tygodniu wszyscy jesteśmy tak naprawdę bardzo mocno przebodźcowani. Co jest z jednej strony naprawdę fajne, ale myślę, że jakbyśmy mieli coś takiego w Tourze, to trudno byłoby wytrzymać to na co dzień. Chociaż, może byśmy się przyzwyczaili, kto wie
– stwierdziła poznanianka, cytowana na portalu Tenis Magazyn.
– Na pewno to jest coś innego, coś fajnego, ale ja też mam wrażenie, że gdziekolwiek nie pojadę na świecie, zawsze jest ktoś z polski, to jest tak niesamowite, że za każdym razem jest przynajmniej jakaś grupa czy para z polski, albo pojedyncza osoba. I to nawet jak jestem na drugim końcu świata, zawsze Polacy się znajdą, więc zawsze to wsparcie z trybun gdzieś tam jest i się je czuje...
– dodała.
Billie Jean King Cup spogląda na Puchar Davisa
Jak podaje m.in. portal Tenis Magazyn w następnej edycji wystąpi nie dwanaście, a osiem zespołów. Tym samym w turnieju finałowym zobaczymy tyle samo drużyn, co w obecnej edycji Pucharu Davisa, gdzie o trofeum walczą tenisiści.
W 2025 roku kobiece rozgrywki organizowane przez Międzynarodową Federację Tenisową czekają zmiany. W kwietniu eliminacje będą składać się z siedmiu trzydniowych mini turniejów z udziałem trzech drużyn, w tym jedna będzie gospodarzem tej rywalizacji. Istnieje szansa, że zmagania odbędą się w Polsce.
ŹRÓDŁO: Materiał Prasowy + Opracowanie własne