Zbigniew Czyż: Roland Garros, to taki turniej, który może pozwolić przełamać się w tym sezonie Idze Świątek?
Tomasz Wolfke: Gdyby zwyciężyła, to dodałoby jej spokoju i pewności siebie. Ale jeśli odpadnie w czwartej rundzie, to może zejdzie z niej napięcie i na większym luzie podchodzić do tego, co robi. Mam wrażenie, że Iga wróciła do tendencji z lat 2020-2021, gdy stawiała sobie wysokie cele i nie akceptowała porażek. Teraz jest chyba podobnie z jej psychiką i podejściem mentalnym do uprawianego zawodu. To chyba ją spala. Trzeba byłoby porozmawiać z samą Igą i Darią Abramowicz, jak one się przygotowują mentalnie do spotkań i turniejów. Ewidentnie widać, że problemem Świątek nie jest forma fizyczna, że przestała umieć grać w tenisa, ale mental. Jeżeli opanuje ten niezwykle istotny niuans w tenisie, będzie lepiej.
Nie najlepsza forma mentalna Igi Świątek może dziwić, bo jest jedyną tenisistką w tourze, która niemal na co dzień ma możliwość pracy z psychologiem.
Przez lata świetnie sobie radziła pod względem psychicznym. Od momentu, gdy została liderką rankingu w 2022 roku do półfinału ubiegłorocznych igrzysk w Paryżu wszystko było w porządku. Iga była dominatorką, słabsze rywalki wręcz miażdżyła, z silniejszymi też pewnie zwyciężała. Gdy była numerem jeden, miała najlepszy wskaźnik, jeśli chodzi o wygrane z rywalkami z pierwszej dziesiątki rankingu.
W Paryżu była wielką faworytką, marzyła o złotym medalu.
I po igrzyskach olimpijskich mam wrażenie, że się rozsypała psychicznie. Nie spełniła swoich oczekiwań, myślała o złocie, a zdobyła tylko brąz, choć to i tak był wielki sukces. Potem było zamieszanie dopingowe z melatoniną i odejście trenera Tomasza Wiktorowskiego. Zebrało się trochę czynników, które miały prawo ją zaburzyć.

Magazyn GOL24: najważniejsze wydarzenia piłkarskie minionego tygodnia
Iga Światek to tenisistka niezwykle wrażliwa i to być może w trudnych momentach jej nie pomaga?
Iga jest bardzo inteligentną osobą. Mam taką teorię, że sportowiec nie może być za bardzo inteligentny, żeby być wybitnym, bo wtedy ma się za dużą wyobraźnię. Mogą pojawić się demony jak na przykład strach przed zwycięstwem, bardzo wysokie oczekiwania. Na jej miejscu przestałbym się przejmować, a cieszyć tym, co osiągnęła. Starałbym się za wszelką cenę wygrać wielkoszlemowy Wimbledon, bo to jest tytuł, którego może jej zabraknąć na przestrzeni całej kariery. Myślę, że czas odgrywa też bardzo ważną rolę. Jest coraz starsza i może nauczy się bardziej opanowywać emocje i nie stawiać sobie zbyt wygórowanych oczekiwań. A jeśli coś się nie uda, to nie będzie z tego powodu rozpaczać.
Z nowym trenerem Wimem Fissetem Iga Świątek współpracuje od października. Dostrzegasz jakieś zmiany w grze raszynianki po przyjściu belgijskiego szkoleniowca?
Nie wiemy do końca na co się umówili. Czy na szlifowaniu elementów, które do tej pory Idze dobrze wychodziły, czy na coś innego. Jeżeli mieli pomysł na urozmaicenie gry Igi, to zbyt często tego nie widać. Taki pozytyw dostrzegłem w ostatnim czasie chyba tylko w jednym spotkaniu. Na pewno częściej widzimy Igę przy siatce, nie jest już tak, że gra tylko spod końcowej linii, natomiast na ile jest to zamierzone i wypracowane na treningach, trudno powiedzieć. Jest jedna zmiana na gorsze, czyli wyniki, które są udokumentowane w liczbach i statystykach, jeśli chodzi o serwis. Ale nie wynika to z faktu, że przestała nagle umieć serwować lub robi to gorzej. Ma gorsze wyniki serwisowe, wygrywa mniej piłek po swoim pierwszym lub drugim serwisie. Możliwe, że wynika to też z faktu, że rywalki serwis Igi lepiej czytać.
Iga Świątek wróci jeszcze na szczyt i ponownie będzie liderką rankingu?
Jestem przekonany, że tak. Iga kocha to co robi. Dopóki będzie chciała grać w tenisa i nie znajdzie sobie w życiu innego celu, będzie próbowała wrócić na fotel liderki. Powinna wygrać Wimbledon i zdobyć wielki szlem kariery, czyli zwyciężyć we wszystkich wielkoszlemowych turniejach. To jest wciąż jak najbardziej realne.
Rozmawiał Zbigniew Czyż