Opisana powyżej sytuacja została uchwycona także na zdjęciach. Te zostały udostępnione w mediach społecznościowych na grupach związanych z karkonoską turystyką. Ich autor mocno skomentował całą sytuację:
Do dzisiaj myślałem, że to domena młodych. Trochę szalonych, z piwem w ręku i niekompletnie ubranych młodych ludzi w stanie „radosnego klimatu". Ale nie! Ci wykazali się, jak na tę sytuację – ograniczonym, bo ograniczonym nawet mocno - ale chyba jednak zdrowym rozsądkiem.
Zupełnie inaczej niż „super tatuś" z „jabłuszkiem" w ręku, na którym najprawdopodobniej będą jeszcze zjeżdżać ze szczytu tuż przy "rynnie śmierci".
Już samo pozwolenie na wejście w takie miejsce jak dach budynku obserwatorium powinno być karane. A co dopiero w wykonaniu dzieci, namawianych do tego przez swojego bezmyślnego ojca, którego jedyną reakcją było namawianie do dalszych tego typu działań.
Naprawdę były momenty że chłopiec po lewej stronie o mało nie spadł z dachu. Jego starsza siostra, sama chyba lepiej oceniła sytuację i nieco mniej ryzykownie oddawała się tworzeniu napisu.
Ponadto, miejsce, gdzie chłopiec tworzył napis na śniegu znajduje się tuż nad przepaścią, w pobliżu tzw. rynny śmierci. Choć już samo wejście na pochyły dach jest niebezpieczne, zwłaszcza a takich warunkach jakie obecnie panują na Śnieżce.
- Mam nadzieję że te zdjęcia będą jakąkolwiek przestrogą na pomysły bezmyślnych pseudo turystów których niestety jest sporo w Karkonoszach – dodaje Włodek Tarnowski, autor zdjęć.
Tu znajduje się obserwatorium na Śnieżce:
