W rzeczywistości chodziło o to, że zabrał dzieci w obawie przed Veilig Thuis, holenderskim odpowiednikiem szerzej znanego niemieckiego Jugendamtu. Zgodnie z przeznaczeniem podobne instytucje mają sprawdzać informacje i reagować na przemoc domową oraz nadużycia wobec dzieci w rodzinach.
W tym przypadku holenderska placówka miała oprzeć swoje śledztwo na trzech donosach, z czego dwa nawet odrzuciła. Uznała jednak, że siniak pod okiem chłopca to nie wynik zabawy dwóch braci, ale powód do podejrzenia o przemoc w rodzinie.
Ucieczka do Belgii
Veilig Thuis szybko sporządził raport, który wskazywał na potrzebę umieszczenia wszystkich dzieci w rodzinie zastępczej. Rodzice odpowiedzieli, że nie zgadzają się z takim przekazem i, znając zapobiegliwość holenderskiej instytucji, postanowili wyjechać z kraju do ościennej Belgii.
Jednak holenderskie władze nie zrezygnowały z egzekwowania wyników swojego śledztwa również za granicą. Tym razem na wniosek Królestwa Niderlandów sprawy wziął w swoje ręce wymiar sprawiedliwości w Belgii. Sprawa trafiła do sądu.
– Jednak mój klient nawet nie zdążył się o tym dowiedzieć. Opuścił Belgię, a zawiadomienie przyszło już po wyjeździe Leanarda Hermansa z dziećmi do Polski – mówi adwokat reprezentująca Holendra.
Cztery lata za porwanie dzieci
Proces odbył się jednak zaocznie. Rodzice czwórki dzieci zostali skazani na cztery lata bezwzględnego pozbawienia wolności.
– Wykorzystano paragraf mówiący o uprowadzeniu i przetrzymywaniu dzieci poza granicami kraju wbrew postanowieniu sądu. Wymierzono niemal najwyższy wymiar kary. Osądzono w ten sposób rodziców, którzy nigdy nie mieli konfliktu z prawem, ludzi majętnych, którym nawet nie ograniczono praw rodzicielskich – podkreśla mec. Brzozowska-Pasieka.
Za rodzicami dzieci został wysłany Europejski Nakaz Aresztowania. Polski sąd odrzucił jego postanowienia, nie znajdując przesłanek do wydania holenderskiej rodziny. Leonard Hermans może zostać wraz z dziećmi w kraju. Jeśli jednak opuści Polskę natychmiast będzie podlegał nakazowi aresztowania.
W większe kłopoty wpadła jednak matka dzieci. ENA zastał ją w Niemczech. Tam została aresztowana, a następnie odesłana do Belgii, gdzie pozostaje w areszcie.
– Holandia jest jednym z najgorszych państw pod tym względem, ale inne państwa mają podobne problemy. W krajach takich jak Niderlandy media każdego tygodnia piszą o fatalnych rządach w Polsce. Ale nikt u nas nie wie, a przypuszczam, że w Polsce również się o tym nie mówi, jak bardzo łamane są prawa człowieka właśnie w Holandii. Rodzice nie mają tam praktycznie żadnych praw. A jeśli ktoś z zewnątrz na ciebie doniesie, to masz naprawdę duży problem – mówi Leaonard Hermans, ścigany poza Polską Europejskim Nakazem Aresztowania.
lena
