- Po pierwsze, duże problemy z energią elektryczną. Co chwila przerwy w dostawach prądu. I to takie ośmio-, dziesięciogodzinne przerwy dziennie. Po drugie, mobilizacja. Dużo młodych ludzi pochowanych po domach, aby ich nie złapali na ulicy, nie wysłali do komisji uzupełnień, a potem na front - dzieli się wrażeniami z wizyty we Lwowie Eberhardt.
Ukraina zmęczona, ale walczy
- Ludzie potrzebują mieć pewną perspektywę tego, co się może wydarzyć - pozytywnego. Rok temu żyli zbliżającą się kontrofensywą. Dzisiaj nadziei na kontrofensywę żadnych nie ma i nawet władze specjalnie jakoś jej nie rysują. Więc wszyscy wiedzą, że lepiej to niekoniecznie będzie, że ta wojna jest wojną na wyczerpanie - mówi gość Punktu Zapalnego.
Zaznacza jednak, że to nie jest nastrój kapitulacji.
- Takie miałem poczucie zmęczenia, ale jednocześnie pełne posiadanie świadomości, że nie da się z Rosję dogadać - podkreśla Eberhardt. I dodaje: "Ukraińcy są świadomi tego że źle zaprogramowane rozstrzygnięcia pokojowe oznaczają, że Rosji wróci. Wróci, by z całą bezwzględnością wykorzystać słabość Ukrainy i Zachodu".