W Śląskiem pracowało 139 tysięcy Ukraińców
Jeśli wierzyć oficjalnym statystykom, w województwie śląskim w ubiegłym roku pracowało 139 tysięcy obywateli Ukrainy. To mężczyźni i kobiety. Najczęściej mężczyźni znajdowali zatrudnienie w trzech branżach – budownictwie, transporcie i branży magazynowej. 139 tysięcy to liczba niższa od średniej z kilku ostatnich lat przed pandemią, bo w 2019 roku mieliśmy w Śląskiem 155 tysięcy ukraińskich pracowników.
Wśród miast i powiatów w naszym regionie, najwięcej pracowników ukraińskich było zatrudnionych w Gliwicach (12 245), Częstochowie (12 064) i Katowicach (11 677). Ponad 10,5 tysiąca pracowało w Sosnowcu i Rudzie Śląskiej. 10 tys. w Bielsku – Białej. To zwykle duże ośrodki miejskie, w których „praca czeka na człowieka”. Sporo tu ogromnych centrów logistycznych, które ciągle potrzebują rąk do pracy, fabryk, firm budowlanych i transportowych. Wyjazdy Ukraińców mogą zaburzyć funkcjonowanie tych sektorów.
- Pracownicy z Ukrainy najczęściej znajdowali prace w budownictwie, branży przetwórczej, magazynowej i transportowej. Jeszcze nie wiemy, jaka to będzie skala związana odpływem tych pracowników, którzy zdecydują się wrócić do Ukrainy. Dane spłyną pewnie dopiero w kwietniu – mówi Arkadiusz Kaczor, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.
Budownictwo. Brak pracowników z Ukrainy wpłynie na tempo prac na polskich budowach
Najwięcej Ukraińców jest zatrudnionych w budownictwie. Eksperci nie mają wątpliwości, że ich powrót na Ukrainę, spowodowany chęcią walki za okupowaną przez Rosjan ojczyznę, spowoduje poważne problemy kadrowe w wielu firmach.
- Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w 2021 r. w sektorze budownictwa na podstawie tzw. oświadczeń o powierzeniu pracy i zezwoleń na pracę pracowało około 373 tysiace Ukraińców, co stanowi prawie 80 procent zatrudnionych w ten sposób pracowników z zagranicy. Problemy polskich firm budowlanych z utrzymaniem tempa robót mogą zostać spotęgowane przez kłopoty sektora transportowego, który mierzy się z dotkliwym odpływem kierowców z Ukrainy. Strona rządowa powinna pilnie zintensyfikować wysiłki, aby maksymalnie uprościć i przyśpieszyć procedury, które w przyszłości zachęcałyby pracowników z Ukrainy do podejmowania pracy zarobkowej w Polsce (w tym w sektorze budownictwa), jak również pilnie zapoczątkować budowę systemu zachęt, które ułatwiłyby Ukraińcom podjęcie decyzji o osiedleniu się w naszym kraju na stałe i usprawniły proces asymilacji nowo przybyłych z pozostałą częścią społeczeństwa – uważa dr Damian Kazimierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Nie przeocz
Jego zdaniem wojna w Ukrainie wpłynie na budownictwo także w wielu innych aspektach, podrożeją surowce wykorzystywane w budownictwie.
- Skutkiem działań wojennych w Ukrainie będzie wzrost cen surowców na rynkach światowych, który prawdopodobnie przyczyni się do dalszego wzrostu cen materiałów na polskim rynku budowlanym. Może pogłębić to kłopot firm z utrzymaniem rentowności kontraktów pozyskanych w 2021 r. Drożejąca ropa naftowa, miedź, aluminium i ruda żelaza będą oznaczały wyższe ceny m.in. asfaltu, kabli i przewodów elektrycznych, wyrobów stalowych i konstrukcji aluminiowych. Co więcej, drożejące surowce energetyczne znacznie zwiększą koszty produkcji materiałów oraz w istotny sposób podwyższą koszty eksploatacji maszyn i sprzętu budowlanego. Może to również przysporzyć polskim firmom bardzo poważne problemy z płynnością dostaw z Ukrainy, Rosji i Białorusi – dodaje główny ekonomista PZPB.
Miejsca pracy w naszej firmie będą na Was czekały
Firmy budowlane wierzą jednak, że sytuacja może jeszcze wrócić do normy. Budimex, który w województwie śląskim buduje m.in. drogę ekspresową S1 w Dąbrowie Górniczej podkreśla, że najważniejsze w tej chwili dla nich, jest wspieranie swoich pracowników.
- Wszyscy nasi pracownicy, którzy chcą wrócić na Ukrainę, mogą to zrobić bez żadnych przeszkód. Gwarantujemy też tym pracownikom, że ich miejsca pracy będą na nich czekać, a my jako Budimex pomożemy im finansowo w czasie ich nieobecności w naszym kraju. O takie same świadczenia apelujemy do naszych podwykonawców – powiedział nam Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu. - Jednocześnie jako firma organizujemy systemową i długoterminową pomoc: finansową, organizacyjna i psychologiczną dla uchodźców ukraińskich w Polsce – dodaje.
Budimex to gigant budowlany, jedna z największych firm tego sektora w Polsce. Realizują bardzo wiele budów na terenie całej Polski. Jednak jak twierdzi, jej przedstawiciel, na razie nie obserwują większego problemu z odpływem ukraińskich budowlańców.
- Notujemy takie przypadki, ale nie jest to większość pracowników z Ukrainy – twierdzi Michał Wrzosek.
W mniejszych firmach, gdzie Ukraińcy stanowią często nawet 80 procent zatrudnionych pracowników, problem może być większy.
- Mam małą firmę, świadczymy raczej usługi, jako podwykonawcy. 80 procent moich pracowników to Ukraińcy. Jeśli zdecydują się wyjechać, będziemy mieli ogromne kłopoty, ze znalezieniem dla nich zastępstwa i dotrzymaniem terminów kontraktów które już rozpoczęliśmy – powiedział nam właściciel jednej firm budowlanych na Śląsku, prosząc o zachowanie anonimowości.
Musisz to wiedzieć
- Opuszczona willa na Śląsku. Chata grillowa, tarasy i salony zdewastowane. Zobacz
- Oto wyliczenia emerytur od 1 marca po waloryzacji 2022. Takie pieniądze wypłaci ZUS
- Top 10 ofert pracy w Niemczech bez znajomości języka! Sprawdź
- Na te choroby trzeba się zaszczepić. Oto lista obowiązkowych i zalecanych szczepień
Sektor transportowy stoi na ukraińskich kierowcach
Ukraińscy pracownicy to filar innej branży, ważnej w kraju i całej Unii Europejskiej. To cenieni w Polsce kierowcy samochodów ciężarowych, tirów.
Z danych ogólnopolskich wynika, że kierowcami samochodów ciężarowych było w ubiegłym roku 53 271 Ukraińców. 24,8 tysiąca z kolei pracowało jako kierowcy samochodów dostawczych i osobowych w Polsce.
Popłakaliśmy się wspólnie, żegnając naszych kierowców wyjeżdżających na Ukrainę...
Przemysław Lis jest właścicielem dużej firmy transportowej w Katowicach -Alcopper Trans Logistic.
Bardzo przeżywa wydarzenia, jakie mają miejsce na Ukrainie. Zdaje sobie sprawę z tego, że jego pracownicy będą chcieli tam wrócić i walczyć o swoją ojczyznę.
- Na razie zdecydowało się na to, w tej pierwszej fali, około dwudziestu procent moich ukraińskich pracowników – mówi. – Pomogliśmy im. Popłakaliśmy się wspólnie, gdy wyjeżdżali. Pokupowaliśmy im mundury, buty, wojskowy ekwipunek. Wykupiliśmy chyba wszystko w sklepie militarnym, daliśmy im na drogę pieniądze – opowiada Przemysław Lis, który jest również przewodniczącym regionu śląskiego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
Jak twierdzi, obecnie stosunek kierowców ukraińskich do polskich w jego firmie to 70 do 20 na korzyść Ukraińców.
- Długo walczyłem, by było przynajmniej po połowie, ale nie udało się. To są dobrzy pracownicy. Wiadomo, że żeby to wszystko funkcjonowało, trzeba było w firmie zapewnić im dobrą komunikację w języku ukraińskim i my o to zadbaliśmy. Teraz 20 procent z tych pracowników pożegnało się z nami i wyjechało. Bardzo im współczujemy i wspieramy na każdym kroku. Ci co zostali mogą liczyć na nasza pomoc jeśli chodzi na przykład o ściągnięcie do Polski ich rodzin. Już pomagamy znaleźć dla nich mieszkania – dodaje.
Jak polskie firmy transportowe będą miały problem, będzie problem w całej UE
Jak mówi, na razie stara się funkcjonować w nowych okolicznościach tak dobrze, jak jest to możliwe. Obawia się jednak, że problem będzie postępował.
- Jeśli wyjedzie reszta naszych kierowców obawiam się sporych problemów, nie tylko w mojej firmie. Jak wiadomo prawie trzydzieści procent towarów w Unii europejskiej jest przewożonych na kołach samochodów polskich firm transportowych. To się na pewno odbije na gospodarce europejskiej, jeśli ten system logistyki międzynarodowej się załamie – uważa Przemysław Lis.
Dodatkowo, jak twierdzą właściciele firm transportowych, pomimo sankcji w stosunku do rosyjskich firm, ich zdaniem, po drogach UE jeździ od niedawna całkiem sporo tirów zarejestrowanych w krajach bałtyckich, a których kapitałem założycielskim są Rosjanie. Auta nie mają jednak rosyjskich rejestracji.
Branża magazynowa też odczuje brak rąk do pracy, po wyjeździe Ukraińców
Prawie 123 tysiące Ukraińców pracuje w Polsce w szeroko pojętej branży magazynowej. Wyrastające jak grzyby po deszczu centra logistyczne, dla których województwo śląskie jest jednym z najważniejszych regionów, obawia się o to, ze może im zabraknąć rąk do pracy. Choć oficjalnie, często wielkie koncerny, nie komunikują tego dziennikarzom. Na razie najbardziej skupiają się na pomaganiu swoim pracownikom i ich rodzinom.
- Jesteśmy głęboko zasmuceni sytuacją na Ukrainie. Jako firma, która umożliwia współpracę handlową między krajami i narodami na całym świecie, dążymy do świata, w którym panuje pokój i dobrobyt dla wszystkich. Obecnie naszą największą troską i najwyższym priorytetem jest bezpieczeństwo naszych pracowników. Dlatego zamknęliśmy biura i operacje na Ukrainie do odwołania. Uważnie monitorujemy sytuację – zapewniła nas Agata Wydmańska, rzeczniczka DHL Supply Chain. Firmy która swoje hale magazynowe ma między innymi w Sosnowcu.
Ukraińcy pracują u nas także w gastronomii, hotelarstwie i wielu innych dziedzinach gospodarki. Zwykle są tam doceniani. To sumienni i oddani firmie pracownicy. Oczywiście Ukraińcy nie są jedyną nacją, której wkład w nasze PKB odnotowują statystyki. Z danych statycznych Ministerstwa Finansów wynika, że przykładowo w województwie śląskim pracuje jeszcze około sześciu tysięcy Białorusinów, 2,6 tysiąca Rosjan, 13,8 tysięcy Gruzinów, 4,1 tysiąca obywateli Mołdawii.
