- Przypuszczam, że rzeźba została zakopana, kiedy do Gdańska zbliżała się Armia Czerwona - opowiada kustosz Lech Łopuski. - Gdyby znaleziono ją tuż po wojnie, na pewno zostałaby roztrzaskana. Ktoś ją dobrze ukrył, leżała jakieś 60 centymetrów pod ziemią. Ciekawe, bo wirydarz był kilkakrotnie przekopywany, zrobiono fontannę, posadzono zioła i trawę.
Austriacki rzeźbiarz Josef Thorak (1889-1952) był jednym z najbardziej uznanych artystów doby narodowego socjalizmu w Rzeszy Niemieckiej, o statusie rzeźbiarza państwowego. Jest autorem m.in. monumentalnych kompozycji propagujących ideologię faszystowską, ale też popiersi: Friedricha Nitzschego, Adolfa Hitlera, Benita Mussoliniego, Josepha Goebbelsa oraz... Józefa Piłsudskiego.
Wideo: TVN24/x-news
- Fakt, że znaczna część rzeźb Thoraka została zniszczona, czyni ocalałe prace tym cenniejsze - zapewnia Lech Łopuski. - Zwłaszcza że tylko cztery z nich znajdują się w Polsce. Oprócz „Umierającego wojownika” z Ustki z 1922 roku, upamiętniającego 76 mieszkańców Ustki poległych w I wojnie światowej, w Zielonej Górze, na wzgórzu winnym koło Palmiarni, stoi rzeźba Thoraka „Chłopiec z konikiem” (1936). Rzeźba została wykonana na wystawę zorganizowaną podczas igrzysk olimpijskich w Berlinie, potem trafiła do Krosna Odrzańskiego, gdzie stała na placu koszarowym. W latach 50. przeniesiono ją do Zielonej Góry. Mieszkańcy Krosna domagają się jej zwrotu.
W Jagniątkowie, gdzie mieszkał Gerhart Hauptmann, z okazji 80-lecia urodzin pisarza Thorak wykonał rzeźbę „Hannele” (1942). Jest to postać z dramatu „Wniebowzięcie Hanusi”. Jest jeszcze monumentalne „Macierzyństwo” (1942) z naszego pomorskiego Zaskoczyna.
Czytaj też: Spór o dzieło rzeźbiarza Hitlera. Chcą je mieć władze Pruszcza Gdańskiego
Thorak od 1945 roku żył w całkowitym odosobnieniu w Bawarii. Otrzymał zakaz wykonywania pracy zawodowej i stracił wszelkie prawa do swych dzieł. Prawie wszystkie jego prace zostały zniszczone. Zmarł 26 lutego 1952 roku w Hartmannsberg z powodu ataku astmy.
Kiedy w maju tego roku w dziupli złodziei dzieł sztuki odnaleziono brązowe figury koni, które niegdyś stały przed budynkiem kancelarii Adolfa Hitlera, rozpętała się dyskusja, jak obchodzić się z „nazistowską sztuką”. Sztuką, która ma, jak się okazuje, wielu wielbicieli. Zbierają ją zarówno kolekcjonerzy z USA, Rosji, czy Niemiec, ale także Żydzi. Tyle że do obiektów będących w ich posiadaniu nie sposób oficjalnie dotrzeć.
- Co zamierzamy zrobić z rzeźbą? Nie planujemy pokazania jej na wystawie - mówi dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku Wojciech Bonisławski. - Na razie trafi do magazynu. Trzeba ją opracować naukowo, dowiedzieć się, na czyje zamówienie została zrobiona, gdzie stała i jak trafiła do muzeum.
- Raczej na pewno nie była w zbiorach muzeum, bo nie kolekcjonowano tego typu ideowych dzieł. Być może pochodzi z jakiegoś niemieckiego urzędu i stała u kogoś w gabinecie - dodaje Lech Łopuski.