W Łebie ratownicy wyciągnęli z morza tonącego mężczyznę z dzieckiem. Ojciec z 8-latką próbowali wyłowić z wody dryfującą zabawkę [zdjęcia]

Robert Gębuś
Akcja ratunkowa na plaży w Łebie [19.08.2018]
Akcja ratunkowa na plaży w Łebie [19.08.2018] Marcin Pasternak/Facebook
O włos od tragedii w Łebie. Ratownicy WOPR wyciągnęli z wody tonącego mężczyznę z 8-letnią córką. Wczasowicz bawił się z dzieckiem w morzu. W pewnym momencie fala zabrała im dmuchaną zabawkę, która zaczęła dryfować w kierunku falochronów. Mężczyzna ruszył za nią, ciągnąc za sobą dziecko. Omal nie przypłacili to życiem.

Do bardzo niebezpiecznej sytuacji doszło w niedzielę 19.08.2018 r. w Łebie. Na plaży centralnej zaczął tonąć mężczyzna z ośmioletnią córką. Okazało się, że mężczyzna bawił się z dzieckiem w morzu gumową zabawką, którą porwał wiatr, znosząc w kierunku falochronów. Mężczyzna popłynął za nią, pociągając za sobą ośmiolatkę. W pewnym momencie oboje zaczęli tonąć. Matka w tym czasie opalała się na plaży.

Czytaj też: Dramat w Darłówku. Prokuratura informuje, że ciała wyłowione z wody to zaginione dzieci [zdjęcia]

Film z akcji ratunkowej zamieścił na Facebooku internauta:

- Ojciec ruszył za zabawką, pociągnął dziecko za sobą. W pewnym momencie przekroczył linię żółtych bojek, płynąc w kierunku falochronów. Ratownicy zauważyli to i już wcześniej gwizdali do niego, by wrócił, lecz mimo to ważniejsze było dla niego dmuchane kółko, które mu uciekało, niż jakiekolwiek inne komunikaty - relacjonuje Marek Chadaj, koordynator ratowników stołecznego WOPR Łeba. - Efekt był taki, że przekroczył strefę żółtych bojek i wpadł na strefę głębokości przy falochronach, gdzie jest pięciometrowy dół i razem z dzieckiem zaczął tonąć.

Ojciec ruszył za zabawką, pociągnął dziecko za sobą. W pewnym momencie przekroczył linię żółtych bojek, płynąc w kierunku falochronów. Ratownicy zauważyli to i już wcześniej gwizdali do niego, by wrócił, lecz mimo to ważniejsze było dla niego dmuchane kółko, które mu uciekało, niż jakiekolwiek inne komunikaty.

Ratownicy WOPR zareagowali błyskawicznie. Ojciec z dzieckiem zostali uratowani. - Byli bardzo przestraszeni. ojciec twierdził, że podobny przypadek zdarzył mu się po raz pierwszy - mówi Chadaj.- To mało przekonujące tłumaczenie osoby, która odpowiada za dziecko.

Czytaj również: Dramat w Darłowie: Śmiertelne pułapki Bałtyku. Ratownik, który wyłowił ciało dziewczynki przestrzega przed morzem

Marek Chadaj dodaje, że na falochronach znajdują się informacje o tym, że są niebezpieczne doły i dziury. - Są też koraliki i liną ograniczające dostęp, więc ten rodzic musiał przejść przez tą linię z dzieckiem nad nią lub przekładając ją nad sobą. Nie mógł jej nie zauważyć, podobnie jak bojki - uważa Chadaj. - Niewiele brakowało, by nie stracili życia przez warte 20 zł dmuchane kółko, którego mężczyzna nie chciał stracić.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mini
Niedowiary jak można być debilem bo inaczej tego nazwać nie można, kilka dni temu taka tragedia , gościu naraża dziecko na śmierć. słow brak..
D
Donald Krul
Ja rozumiem, że Dziennik Bałtycki należy do niemieckiego koncernu, ale robić reklamę Mercedesa na czyjejś tragedii to trochę przesada. Tfu!

Wybrane dla Ciebie

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

W.Kosiniak-Kamysz: Zawsze młodzi ludzie głosują przeciwko obecnej władzy

ROZMOWA
W.Kosiniak-Kamysz: Zawsze młodzi ludzie głosują przeciwko obecnej władzy

Wróć na i.pl Portal i.pl