W nocy lekarz nie chciał wypisać recepty na lek antykoncepcyjny

Dorota Abramowicz
Tomasz Bolt
Pani Barbara, trzydziestoletnia mężatka, twierdzi, że została skandalicznie potraktowana przez gdyńską służbę zdrowia. - Odmówiono mi pomocy, której bardzo potrzebowałam - mówi. - Chciałam jedynie, by wypisano mi receptę na lek antykoncepcyjny dopuszczony do obrotu w Polsce. Tymczasem zostałam potraktowana jak morderczyni.

W nocy z niedzieli na poniedziałek w alkowie gdynianki doszło, jak sama mówi, do "wypadku".
- Mieliśmy z mężem problem z prezerwatywą - opowiada. - Mamy dwójkę dzieci, na pewno nie chcemy mieć więcej. Chciałam więc jak najszybciej przyjąć tzw. tabletkę "po", czyli lek Escapelle dopuszczony do obrotu w Polsce. W ulotce można przeczytać, że nie ma on działania poronnego. On po prostu nie dopuszcza do zapłodnienia, ale trzeba go przyjąć jak najszybciej. W aptece nie chcieli mi sprzedać, choć za granicą ten lek jest oczywiście bez recepty.

Małżonkowie wyruszyli więc do gdyńskiego pogotowia. Tam - choć wcześniej sprawdzili, że receptę może wypisać dowolny lekarz - usłyszeli, że powinien to zrobić specjalista ginekolog. A takiego akurat w pogotowiu nie było.
- Wszystko zależy od dobrej woli lekarza - wyjaśnia dr Marian Kentner, dyrektor gdyńskiego pogotowia. - Z naszej strony nie może być żadnego nacisku. W sumie każdy lekarz ma prawo przepisać taki lek, ale może też zadecydować, że bezpieczniej dla pacjentki będzie, jeśli przejdzie ona wcześniej badania.

Czytaj także: Aptekarze katolicy nie chcą sprzedawać leków antykoncepcyjnych

Dyrektor pogotowia przyznaje, że zdarza się, iż lekarze dyżurujący w pogotowiu kwalifikują taką wizytę jako przyjęcie ambulatoryjne i ostatecznie kobieta wychodzi z gabinetu z wypisanym lekiem. Jeśli jednak - ze względu np. na światopogląd lub względy medyczne - lekarz powie "nie", to powinien wskazać miejsce, gdzie pacjentka dostanie taką receptę.

- Wskazano nam takie miejsce - potwierdza pani Barbara. - Miała to być izba przyjęć oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu PCK w Gdyni Redłowie. Tam jednak młoda pielęgniarka pokazała mi specjalny dokument przygotowany rzekomo przez prawnika na zlecenie dyrektor szpitala. Wynikało z niego, że lekarze w szpitalu nie mają obowiązku wypisywania takich recept. Od pielęgniarki usłyszałam też, że "my tu w szpitalu jesteśmy od ratowania życia", z sugestią, że ja kogoś morduję! Nie chciała przyjąć mojego argumentu, że nie jest to lek wczesnoporonny, tylko uniemożliwiający zapłodnienie, a jeśli zapłodnienie nastąpiło, to ten lek nawet podtrzymuje ciążę!

Po naleganiach kobiety pielęgniarka zadzwoniła do pani doktor. Lekarka, odmawiając przyjęcia gdynianki, poradziła jej, by znalazła w internecie lekarza, który w środku nocy taką receptę wypisze.
- Byłam koszmarnie zestresowana - twierdzi trzydziestolatka. - I wściekła. Czy to jakaś Liga Ochrony Plemników? W końcu płacąc ubezpieczenie zdrowotne, chciałabym mieć możliwość uzyskania recepty na lek, który jest dopuszczony do obrotu w Polsce!
Dr Andrzej Płoszyński, kierownik oddziału położniczo-ginekologicznego w Szpitalu Morskim w Gdyni potwierdza: - Rzeczywiście, tego specyfiku w szpitalu nie wypisujemy. Tak uzgodniliśmy z dyrekcją szpitala. Po pierwsze, są to tabletki antykoncepcyjne, po drugie - tego typu porad nie obejmuje kontrakt z NFZ. Ponadto pacjentki potrzebujące tabletek przeważnie zjawiają się w nocy. Bywa, że lekarz w tym czasie jest na sali operacyjnej, wykonuje zabieg ratujący życie, a na dole, w izbie przyjęć rozgrywa się awantura z udziałem zdenerwowanego narzeczonego. To zakłóca pracę szpitala. Przypominam, że według producenta tabletki te można przyjąć nawet do 72 godzin po odbyciu stosunku, więc nawet jeśli mamy weekend, to pacjentka może udać się do ginekologa w poniedziałek.

Dr Płoszyński dodaje, że jeśli kobieta jest już w ciąży i przyjmie większą dawkę, to może dojść do krwawienia i poronienia. Wtedy może oskarżyć lekarza. - Ponadto nie wiemy, czy wizyta w szpitalu po receptę była jedyną, czy pacjentka nie pójdzie do kolejnej placówki po kolejną receptę - kończy rozmowę lekarz.

Czytaj także: Pomorzanie o intymnych sprawach

W Narodowym Funduszu Zdrowia pytanie o wypisywanie recept na tabletki antykoncepcyjne zażywane "po" powoduje lekką konsternację.
- Nas to nie interesuje, bo ten specyfik nie jest refundowany przez państwo - twierdzi Mariusz Szymański, rzecznik pomorskiego funduszu. - Z kolei wizyta na szpitalnym oddziale ratunkowym jest refundowana, jeśli wiąże się z ratowaniem życia. Można oczywiście przyjąć, że zajście w ciążę w niektórych przypadkach stanowi zagrożenie dla życia kobiety, ale na to musi być stosowna dokumentacja. Pozostaje więc w takiej sytuacji gabinet specjalisty.

Na "medyczno-kobiecych" forach internetowych roi się od wpisów o podobnych weekendowych przypadkach.

Część kobiet od razu natrafiła na lekarza, który w pogotowiu lub szpitalu od ręki wypisywał recepty, inne musiały czekać do poniedziałku na wizytę w prywatnym gabinecie. Dla niektórych było już za późno i tabletki rzeczywiście zadziałały podtrzymująco na ciążę.

- Ostatecznie mi się udało - mówi pani Barbara. - Dzięki wyrwanym ze snu znajomym znalazłam w Trójmieście aptekę, gdzie wydano mi lek bez recepty. Doniosłam ją następnego dnia po wizycie w prywatnym gabinecie. Gdybym jednak była kobietą bez znajomości i pieniędzy - miałabym niezły problem. I to tylko dlatego, że żyję w kraju, gdzie ktoś inny chce decydować o tym, ile mam mieć dzieci i gdzie każdy plemnik jest na wagę złota - dodaje kobieta.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W nocy lekarz nie chciał wypisać recepty na lek antykoncepcyjny - Dziennik Bałtycki

Komentarze 35

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
2011-12-20T19:28:00 01:00, tutifruti:

MASAKRA ... i ci lekarze normalnie patrza rano w lustro... ???

W lustro to nie wiem ale na to co mają w garażu to tak. W Afryce jak widzą lekarza, to spierdalają na drzewa. Bo widzą że biała śmierć nadchodzi.

G
Gość
2013-01-08T00:33:48 01:00, ;):

Po co wypisywać tabletkę na pogotowiu czy w szpitalu przecież 72h zdąży przyjść do ginekologa prywatnie i zapłacić 50 zł czy 100 za wizytę. A to co w szpitalu mówią dlaczego nie wypiszą to tylko mydlenie oczu. Co ma zrobić dziewczyna 14 czy 17 lat dla mnie to głupota państwo powinno pomagać a nie sprawiać że człowiek pójdzie szukać pomocy gdzie indziej albo co gorsza coś zrobi pod wpływem chwili i stresu! Niech ktoś z władz miasta się tym zainteresuje!

Bo maja mało lekarzy na izbie przyjęć, bo reszta śpi po gabinetach. Byłem w nocy na ostrym dyżurze ze skrętem jądra. Po co dziwne 30 minutach lekarz ogólny mnie przyjął i wysłał na 2 piętro do urologa który miał tam dyżur. Urolog wściekły jak diabli że go budzę w nocy. Palpacyjnie zbadał jądra i faktycznie że mogło dojść do przemieszczenia ale teraz jest na swoim chyba miejscu! Ze złości kręcił mi ta workiem że prawie zemdlałem z bólu. Bo tym niby badaniu odesłał do domu, rzucając że widzimy sie ostatni raz. Sprawa jest w sądzie i toczę proces gościowi.

G
Gość
Bzdura i tyle. Ja trafiłem na sor z ostrym ropnym zapaleniem ucha. Lekarz po 9 godzinach czekania, stwierdził że faktycznie jest takie zapalenie i kazał brać apap. A po resztę w poniedziałek do przychodni. Żarłem tonami tabletki przeciw bólowe i w poniedziałek poszedłem do lekarza ogólnego. Ten tez odmówił wypisania recepty na jakiś antybiotyk i dał skierowanie do laryngologa. Najbliższy termin był za miesiąc.
X
X
Do swojego lekarza rodzinnego który ma Pani dokumentację i wie jakie Pani leki zażywa
M
Marika
A gdzie można na pana trafic ? bo jest sobota a potzrebuje takiej recepty sukam juz kogoa od piatku i bez skutecznie :c orientuje sie ktos gdzie w gdansku dostane taka tabletke bez recepty ?
R
Rozgoryczony.
To co usłyszałem w szpitalu od lekarza ginekologa :

" Nie mogę Panu wypisać recepty na taki lek w szpitalu dopiero po weekendzie prywatnie, ale jak mi Pan teraz zapłaci 150 zł to uznamy to jako wizyta prywatna " i wypisał po zapłacie.

Jakoś to się nazywa... hm... łapówka chyba.

Pozdrawiam złodziei i krwiopijców - czyli Lekarzy .
M
Monika
Niestety w tym samym pogotowiu lekarka dyżurująca odmówiła mi wypisania recepty na lek na tarczycę, który tego dnia mi sie wlasnie skończył. Dwa miesiące wczesniej ten lek przepisała mi lekarz ginekolog aby ustawić hormony tarczycy w ciąży. Z powodu urlopowego sezonu moja lekarka miała ze mna zaplanowana wizyte dopiero za dwa tygodnie. Więc gdzie miałam pójsc jak nie na pogotowie. Bardzo sie stresowałam ze nie bede przez ten czas miec kontunuacji i coś mogłoby się stac szczególnie z dzieckiem. Ta lekarka z pogotowia na Białowiejskiej w Gdyni poprostu umyła ręce od tego. Ostatecznie teściu załatwił mi w 5 minut ten lek po znajomości w aptece za 6 zł bo tyle kosztuje. Brak słów, było mi niezmiernie przykro że tak można potraktowac człowieka. Zresztą to pogotowie to jeden wielki syf. Unikam lekarzy i jak sysze o takich sytuacjach to normalnie na wymioty mi sie zbiera. Ale teraz juz wiem że tylko znajomości się licza w razie W. Przykre.
;)
Po co wypisywać tabletkę na pogotowiu czy w szpitalu przecież 72h zdąży przyjść do ginekologa prywatnie i zapłacić 50 zł czy 100 za wizytę. A to co w szpitalu mówią dlaczego nie wypiszą to tylko mydlenie oczu. Co ma zrobić dziewczyna 14 czy 17 lat dla mnie to głupota państwo powinno pomagać a nie sprawiać że człowiek pójdzie szukać pomocy gdzie indziej albo co gorsza coś zrobi pod wpływem chwili i stresu! Niech ktoś z władz miasta się tym zainteresuje!
P
Polska masakro
lekarze są niestety nie douczeni i nie wiedza na czym polega ta tabletka. tez mialam ten problem. OD jednej Pani doktor uslyszalam , ze ona mi tego nie wypisze bo " jest katoliczką" :O Ludzie albo sie ogarnijcie albo ułatwiajcie młodym rodzicom życie. Dodam, ze teraz mam juz swoja coreczke ale w 2 miesiacu ciazy zostalam zwolniona z pracy zasilek( dopiero po urodzeniu dziecka) = 60 zł. ŻYĆ NIE UMIERAC!
p
pam pam pam
Wcześniej, a nie jak już jest problem. Myślenie nie boli, a ma przyszłość. Organizujesz tabletkę, chowasz żeby nie zgubić i żadne 72 godziny nie straszne, łykasz od razu jak trzeba. Szczególnie jak mieszkasz gdzieś, gdzie o dobrego gina trudno i daleko, podobnie z apteką. A już latanie po szpitalach w środku nocy...paranoja. Lekarz miał prawo odmówić, był tam od ratowania życia, a nie pękniętych gumek.
e
em
a ja mieszkam w malej miejscowosc i po takiej wpadce bez mrugniecia okiem dostalam recepte od lekarza rodzinnego :-).bez zadnych pytan i problemow.
e
em
a ja mieszkam w malej miejscowosc i po takiej wpadce bez mrugniecia okiem dostalam recepte od lekarza rodzinnego :-).bez zadnych pytan i problemow.
F
Fatwa
Nie wszyscy uprawiają seks bez głowy i lekkomyślnie. Nie mogę brać antykoncepcji hormonalnej, tą tabletkę mocno odchorowałam. Pojawił się problem i trzeba było szukać. Tragedia.
Spróbujcie dostać taką tabletkę w Toruniu, mieście Rydzyka. Ostry dyżur w szpitalu, a na nim ginekolog z tzw. "sumieniem". Pielęgniarka od razu mi powiedziała, że nie ma szans. W drugim szpitalu było lepiej, ale oczywiście poszły teksty o 72 godzinach. Kazali mi wrócić następnego dnia. Ja im dam 72 godziny! Wychowujcie potem moje dzieci, panowie życia i śmierci!

P.S.
Ch... z tym, że wypisanie recepty nie jest refundowane. Zapłaciłam 70 zł, a na taksówki i lek ponad 200 zł.
S
Sylwia
Ja potrzebowałam tabletki "po" w marcu w 2011 roku. Zjeździłam kilka szpitali i nic. W każdym mieli jakąś wymówkę. Dwie najbardziej absurdalne to - Żywiec "obecnie na dyżurze nie ma żadnego lekarza" i Bielsko Biała "musi pani być pacjentką naszego szpitala". Udało się dopiero w prywatnym gabinecie. Brawo państwowa służba zdrowia Rzeczypospolitej absurdalnej.
M
M.
"Przypominam, że według producenta tabletki te można przyjąć nawet do 72 godzin po odbyciu stosunku, więc nawet jeśli mamy weekend, to pacjentka może udać się do ginekologa w poniedziałek" - to tzw. półprawda, M.lek ten należy przyjąć jak najszybciej po stosunku, gdyż z upływem czasu prawdopodobieństwo działania maleje. Dalsze wywody pana doktora mogą dotyczyć właściwie każdego leku, ale w kontekście innych medykamentów nikt jakoś nie podnosi moralnego jazgotu.
Wróć na i.pl Portal i.pl