Zaczęło się od informacji, która pojawiła się w zagranicznych mediach: firma Synthos, polskie przedsiębiorstwo branży chemicznej z siedzibą w Oświęcimiu, podpisało porozumienie z amerykańsko-japońskim konsorcjum General Electric Hitachi Nuclear Energy Americas dotyczące budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce.
Takie zapowiedzi miał potwierdzić główny udziałowiec firmy, Michał Sołowow. Mała elektrownia, według dziennika Rzeczpospolita, miałaby stanąć na terenie zakładów chemicznych w Oświęcimiu.
Zarówno mieszkańcy miasta, jak i władze Oświęcimia, są jednak tą informacją zaskoczone.
- Urząd Miasta Oświęcim nie otrzymał żadnych wniosków w tej sprawie. Nie znamy ani lokalizacji, ani szczegółów planowanej inwestycji - opublikowano w oświadczeniu.
Władze zadeklarowały również, że będą monitorować tego typu przedsięwzięcie.
Ewentualna inwestycja miałaby dotyczyć reaktorów wodno-wrzących o mocy 300 MW. Byłaby to mała elektrownia jądrowa, różniąca się od dużych reaktorów, a koszt jej budowy szacuje się na 1 mld dolarów.
Mimo tego, że reaktor ma być mały, tego typu przedsięwzięcie budzi obawy wielu mieszkańców Oświęcimia.
Wieści dotarły też do woj. śląskiego, które znajduje się niedaleko Oświęcimia. Wiele osób czeka na dodatkowe informacje w tej sprawie.
Co istotne, sama firma nie potwierdziła do tej pory oficjalnie, że miejscem budowy reaktora miałby być właśnie Oświęcim. Wiadomo za to, że elektrownia, jeśli w ogóle powstanie, miałaby zostać zbudowana za około 10 lat.
Przypomnijmy, że 10 lat temu pojawiła się plotka o budowie elektrowni jądrowej nad Jeziorami Goczałkowickim lub Żywieckim.
PISALIŚMY O TYM:
Elektrownia jądrowa może stanąć na Śląsku
Nie przegapcie
