Do Wałbrzycha wybierają się najbardziej doświadczeni badacze UFO z całej Polski. Mają być też goście zagraniczni. Wyposażeni w kamery, liczniki Geigera, detektory pól magnetycznych i elektromagnetycznych sprawdzą, czy Wałbrzych to polskie Roswell.
2 lipca 1947 roku (właśnie dziś obchodzimy rocznicę) w pobliżu miasteczka Roswell w Stanach Zjednoczonych miał się rozbić latający talerz. Najpierw potwierdził to oficjalny komunikat prasowy amerykańskiej armii. Po dokładnym zebraniu szczątków obiektu i rzekomym odnalezieniu ciał kosmitów wojsko wydało kolejne, tym razem dementujące, oświadczenie prasowe i zakończyło sprawę. Badacze UFO do dziś uważają, że wówczas ich oszukano i że w małym miasteczku w stanie Nowy Meksyk bywali kosmici.
Podobnie może być i na Dolnym Śląsku. W okolicach Wałbrzycha od ponad dwóch lat widywane są dziwne obiekty latające. Utrwalone na zdjęciach i filmie można zobaczyć między innymi w popularnym serwisie internetowym YouTube.
W planach badaczy fenomenu UFO jest stworzenie w pobliżu góry Chełmiec całodobowego monitoringu wideo. Podobnego do systemu kamer skierowanych na pola w wiosce Wylatowo w województwie kujawsko-pomorskim, które miały rejestrować powstawanie kręgów zbożowych. - Nie mam wątpliwości co do autentyczności zdarzeń na terenie Wałbrzycha - wyjaśnia Janusz Zagórski, jeden z najwybitniejszych polskich ufologów. - Obiekty były bowiem widywane i fotografowane przez wiele osób, które nie są ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane.
Wszystko zaczęło się w maju 2007 roku. Mieszkaniec Wałbrzycha sfotografował dziwny statek powietrzny. - Natknąłem się na niego podczas spaceru na jednej z polan w pobliżu Chełmca - opowiada Ryszard Finster, emerytowany pracownik wałbrzyskich kopalń. - Obiekt był długi na 6-7 metrów, cały czarny, unosił się metr nad ziemią i buczał jak transformator. Przerażony tym co widzę, uciekłem.
Dopiero po przebiegnięciu około kilometra mężczyzna ochłonął i się zatrzymał. Spojrzał w kierunku polany i zobaczył, że pojazd nie wisi już nad polaną, tylko unosi się pionowo z olbrzymią prędkością. Wówczas sięgnął po aparat i sfotografował dziwne zjawisko. Od tej pory wałbrzyszanin regularnie chodzi na spacery w pobliżu Chełmca i nie ma miesiąca, aby nie udało mu się zaobserwować lub sfotografować jakiegoś niezidentyfikowanego obiektu latającego. - Przestałem się już tego bać - mówi Ryszard Finster. - Nie sądzę, aby byli to kosmici. To raczej jakaś zaawansowana wojskowa technologia, chyba rosyjska lub amerykańska.
W ziemskie pochodzenie obserwowanych pojazdów latających nad Wałbrzychem nie wierzą jednak ufolodzy.
- Żaden pojazd skonstruowany przez człowieka nie jest w stanie wykonywać tego typu manewrów i poruszać się z taką prędkością - wyjaśnia Janusz Zagórski.
Polscy badacze fenomenu przyjrzą się z bliska wał_brzyskiemu UFO we wrześ_niu. Możliwe, że Chełmiec stanie się przedmiotem międzynarodowych badań ufologicznych.