TS Wisła poinformowała w środę wieczorem o unieważnieniu zawartej 18 grudnia ubiegłego roku umowy przejęcia piłkarskiej spółki „Białej Gwiazdy” przez zagranicznych inwestorów reprezentowanych przez Vannę Ly i Matsa Hartlinga.
- Na jakiej podstawie puszcza się taki komunikat? Przecież prima aprilis mamy w kwietniu - pyta wzburzony Adam Pietrowski, który od 22 grudnia pełnił w spółce z Reymonta obowiązki prezesa. - To jest w pełni nielegalne. Są stosowne klauzule w umowie. Przecież w środę działacze TS Wisła wysłali do pana Hartlinga e-maila, że chcą jak najszybciej podpisać nową umowę z nami, tylko już bez pana Vanna Ly. Dlatego jestem zdziwiony, gdy kilka godzin później czytam komunikat, że jest nowy prezes i TS ma udziały. To nieprawda, to jest fejk, to jest nielegalne. Nie wiem, jakich oni mają prawników. Pan Hartling się z tego śmieje i powiedział, że wszystkie klauzule w umowie są złamane.
- Tylko, że z tego co mówią prawnicy w Krakowie wynika, że skoro nawet symboliczna złotówka za kupno akcji nie została wpłacona na konto Wisły, to umowa nie weszła w życie.
- Tego nie wiem, czy była wpłacona, czy nie. Mogę o to zapytać pana Hartlinga. Zresztą w czwartek na pewno pan Hartling wypuści komunikat na temat Wisły i jej udziałów.
Działacze TS Wisła wysłali do pana Hartlinga e-maila, że chcą jak najszybciej podpisać nową umowę z nami, tylko już bez pana Vanna Ly. Dlatego jestem zdziwiony, gdy kilka godzin później czytam komunikat, że jest nowy prezes i TS ma udziały
- Ale wy przecież dalej nie macie kontaktu z głównym udziałowcem Vanną Ly.
- Pan Hartling rozmawiał z jego żoną. Dziś jestem za granicą, ale jutro rano będę się z nim kontaktował.
- Ta historia z chorobą Vanny Ly chyba nie do końca jest prawdziwa?
- Ciężko mi to ocenić. Sam nie jestem pewny, czy jest prawdziwa, czy nie. Nie mogę tego ocenić, nie mam na to dowodu.
- A co mówi jego żona?
- Twierdzi, że jest obecnie w szpitalu, bo miał zawał serca. Ale nie mam na to dowodu.
- W szpitalu w Stanach Zjednoczonych, czy w Europie?
- Podobno w Waszyngtonie, ale nie jestem pewny. Ciężko mi powiedzieć cokolwiek na ten temat.
- A Vanna Ly z żoną mieszkają w Szwajcarii czy we Francji?
- Chyba we Francji, o ile dobrze pamiętam.
- Czyli tak naprawdę nie znacie Vanny Ly, nic o nim nie wiecie?
- Ja go nie znam dobrze, za to bardzo dobrze, bo od 14 lat, znam pana Hartlinga. I to był właśnie jego partner biznesowy.
- Czy Hartling będzie dochodził praw do akcji Wisły na drodze sądowej?
- Na razie nie. Nie chcemy wchodzić w spór. Bo przecież dziś e-mailowo i telefonicznie rozmawiał on z działaczami TS, dlatego nie rozumiem tego komunikatu. I przekazałem mu to, a jutro będziemy więcej rozmawiać na ten temat.
- A on był gotowy znaleźć innego wspólnika dla Wisły?
- Tak, on już nawet prowadził rozmowy w Londynie, by ktoś inny mógł zastąpić pana Ly.
- To ktoś poważny?
- Nie wiem. Nie miałem czasu, by z nim o tym porozmawiać.
- Pan został powołany na funkcję prezesa przez Radę Nadzorczą piłkarskiej spółki?
- Nie, byłem powołany przez nowych udziałowców.
- Czyli nie było Rady Nadzorczej?
- Nie. Jeszcze nie została powołana w klubie. Miała być powołana, tak jak i nowy prezes. Bo ja tylko tymczasowo pełniłem tę funkcję.
- Okazuje się, że był nim Pan bardzo krótko.
- Zobaczymy, według pana Hartlinga unieważnienie umowy jest nielegalne. Muszę to sprawdzić.
- Pan jest zdziwiony tym wszystkim, co się wydarzyło w ostatnich dniach? Bo sporo Pan naobiecywał kibicom Wisły w mediach...
- Jestem bardzo zdziwiony. Jestem w szoku, jak Vanna Ly się zachował. Jeżeli naprawdę miał atak serca, to przykro mi, rozumiem, ale jeśli nie, to nie wiem, o co chodzi.
- Ale nawet jeśli miał atak serca, to są przecież inni przedstawiciele Alelegi. On jest podobno tylko jej dyrektorem.
- Nie, on jest właścicielem.
- Ale przecież w komunikacie, jaki wydaliście na Twitterze, informując o jego chorobie, występował jako dyrektor Alelegi. To błąd w komunikacji, czy wy nie wiecie, kim on naprawdę jest?
- Mamy cały rejestr tej firmy, więc musiałbym sprawdzić. Teraz nie mam tego w głowie. Nie chcę spekulować. A to, co prasa pisze, to wie pan, jak to jest. Wszystko trzeba sprawdzać.
Jestem w szoku, jak Vanna Ly się zachował. Jeżeli naprawdę miał atak serca, to przykro mi, rozumiem, ale jeśli nie, to nie wiem, o co chodzi
- Ta informacja była akurat w oficjalnym komunikacie Wisły. A z tego rejestru, który Pan posiada wynika, że ta Alelega to jest poważna firma? Bo z internetowych poszukiwań części dziennikarzy wynika, że ona nie ma żadnego majątku.
- Mam aktualny bilans z 2017 roku i ten bilans otrzymało też TS Wisła. Według bilansu to jest poważna firma i mają potężne środki.
- Jak poważne są te środki? Mówimy o milionach euro?
- Bardzo duże kwoty w dolarach, proszę mi wierzyć.
- Ale sam Pan mówił, że już nie jest pewien, co jest prawdą, a co nie.
- Muszę kończyć, w czwartek pan Hartling wyda w tej sprawie komunikat.
Tadeusz Czerwiński nie został prezesem Wisły Kraków. - Nie pozwala mi na to stan zdrowia - wyjaśnia
Akcje Wisły Kraków? U mnie ich nie ma – mówi Jarosław Ostrowski, były członek zarządu Legii, który doradzał Noble Capital Partners
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaDZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ: