Audi, które prowadziła 35-letnia kobieta, jechało z kierunku Władysławowa ul. Droga Chłapowska, w stronę drogi wojewódzkiej 216. To skrót, który pozwala m.in. ominąć ruchliwe rondo w samym Władysławowie. Drogę Chłapowską w tym miejscu przecinają tory i bardzo niebezpieczny przejazd kolejowy. I to właśnie na nim doszło do zderzenia.
Zobacz także: Tragiczny wypadek na krajowej siódemce. Dwie osoby nie żyją, trzy osoby ranne
Pociąg nadjechał z prawej strony auta, a uderzenie było tak silne, że samochód niemal wygiął się w pół, a lokomotywa przepchała auto ponad sto metrów dalej.
W środku, oprócz kierowcy, była także czwórka pasażerów, m.in. 11-letnie dziecko i ponad 60-letni mężczyzna, który siedział za plecami kierującej. I on o własnych siłach zdołał opuścić auto. Tyle szczęścia nie miał siedzący obok kierowcy 40-latek. Jego w ciężkim stanie z miejsca wypadku zabrał medyczny śmigłowiec.
Nie wiadomo dokładnie, jak doszło do wypadku - być może kobieta zagapiła się, możliwe też że zignorowała znajdujący się przy przejeździe znak "stop". To ustalą policjanci.
- My zabezpieczymy auto do celów procesowych - mówi st. asp. Łukasz Dettlaff, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Ok. godz. 17 ruch pociągów na trasie wiodącej na półwysep został wznowiony.