W grudniu 2012 r. krakowski sąd stwierdził, że Dorota Wyspiańska-Zapędowska wraz z drugą wnuczką Wyspiańskiego są jedynymi spadkobierczyniami mistrza. Mają więc prawo do spadku po nim: nieruchomości, obrazów, praw autorskich do dzieł.
- Nie będę jednak ściągać obrazów z muzealnych ścian - zapowiada Dorota Wyspiańska-Zapędowska. - Owszem, jestem spadkobierczynią, ale obrazy są dobrem wspólnym. Zupełnie żadnych praw nie rościmy sobie do obrazów, które mają swoją historię, tzn. legalnych nabywców. Razem z drugą spadkobierczynią wyślemy jednak windykatora do krakowskiego Muzeum im. Wyspiańskiego, by ten pod okiem naszych prawników sporządził spis dzieł. Jeśli okaże się, że znajdą się w nim prace sprzedane niezgodnie z prawem lub te, które zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, to wystąpimy o ich zwrot lub zadośćuczynienie. Dodam jednak, że nie dotyczy to najprawdopodobniej żadnych prac prezentowanych w muzeach. Chodzi nam przede wszystkim o prace wypływające na aukcjach - wyjaśnia wnuczka artysty.
Jeszcze w trakcie procesu dotyczącego spadku po Wyspiańskim jego wnuczka dotarła do dokumentów wydobytych z Archiwum Państwowego. Na ich podstawie stwierdziła, że majątek po dziadku mogły dziedziczyć osoby nieuprawnione.
- Wtedy też zgłosiłam na policję podejrzenie popełnienia oszustwa przez jedną z firm aukcyjnych. Sprzedając obrazy mojego dziadka na swoich stronach internetowych zapewniała, że sprzedają je legalni spadkobiercy. Ani ja, ani druga wnuczka, tego jednak nie zrobiłyśmy - tłumaczy.
Sprawa została jednak umorzona. Wyspiańska-Zapędowska złożyła zażalenie na tę decyzję. Zostanie ona rozpatrzona 22 stycznia. - Mam nadzieję, że na moją korzyść - mówi. - Podejrzewam, że w ostatnich latach miały miejsce obrzydliwe przekręty. Sprzedawano obrazy i grafiki, które powinny należeć do spadkobierców. Nigdy jednak do nas nie trafiły. Teraz sąd stwierdzi, czy mam rację. Czy mogę dochodzić do nich swoich praw. Chcemy powyprostowywać los tych prac, chociaż nie ukrywam, że aspekt finansowy też jest ważny.