- Wcześniej pracowałam jako ochroniarz. Już od dziecka byłam chłopczycą. Zamiast lalek na urodziny dostawałam resoraki. Idąc do wojska chciałam sprawdzić, czy dam radę - mówi szer. elew Aleksandra Cichosz z Wrocławia, która właśnie odbywa służbę przygotowawczą do Narodowych Sił Rezerwowych w Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu przy ul. Obornickiej.
Podobnie sprawę widzi jej koleżanka z kompanii szer. elew Monika Tofil, ze Stalowej Woli. - Nie wyobrażam sobie powrotu do starej pracy. Byłam sekretarką w szpitalu. Teraz chciałabym zostać żołnierzem zawodowym - zapewnia szeregowy Tofil. Dodaje, że w wojsku życie się porządkuje, ale też jest adrenalina szczególnie na poligonie.
Jak przekonują dziewczyny w wojsku nie ma dla nich taryfy ulgowej. - Kiedy koledzy widzą, że mamy problem nie pomagają nam, bo wiedzą, że zależy nam by przeszkodę pokonać samemu. Daje nam to ogromną satysfakcję - przekonuje szer. elew Cichosz, która w trakcie szkolenia miała problem z przejściem toru napalmowego.
- Kiedy obserwowałam pokonywanie toru, z boku wszystko wydawało się proste. Jednak, gdy pojawił się gęsty dym i ogień, to za pierwszym razem nie udało mi się go przejść - opowiada wrocławianka. Jednak w wojsku nauczyła się, że trzeba być cierpliwą i dużo ćwiczyć, bo to jest klucz do sukcesu.
Jak się okazuje do Narodowych Sił Rezerwowych, a później do zawodowej armii, chce się dostać co raz więcej kobiet. W 2011 roku na 753 żołnierzy, którzy ukończyli służbę przygotowawczą do NSR w CSWInż.iChem. było 59 kobiet. W 2013 było już ich znacznie więcej, bo 173 na 884 elewów.
Jak przekonuje kpt. Ewa Nowicka-Szlufik Oficer Prasowy Centrum taka tendencja wzrostowa utrzymuje się w całej armii. Jest również co raz większe zainteresowanie NSR, bo dla wielu to jedyna droga do zawodowej armii. W trakcie służby przygotowawczej otrzymują 30 proc. najniższego uposażenia zawodowego dla korpusu szeregowych czyli 750 zł.