Wszystko, czego jeszcze możecie nie wiedzieć o Jasurze Jakszibojewie. Spojrzenie z uzbeckiej perspektywy na piłkarza wypożyczonego z Legii

Adam Godlewski
Adam Godlewski
Piłkarz Legii Warszawa strzelił zwycięskiego gola w meczu z Realem w Madrycie. Ucieszył kibiców Sheriffa Tyraspol...
Piłkarz Legii Warszawa strzelił zwycięskiego gola w meczu z Realem w Madrycie. Ucieszył kibiców Sheriffa Tyraspol... fot. legia warszawa
Jednym z bohaterów mijającego tygodnia był z pewnością Jasurbek Jakszibojew. W 25. minucie wtorkowego meczu Ligi Mistrzów wypożyczony z Legii Warszawa do Sheriffa Tyraspol Uzbek strzałem głową pokonał bramkarza Realu, Thibauta Courtoisa. 24-letni napastnik eksplodował radością, a po meczu mógł cieszyć się jeszcze bardziej, bowiem drużyna z Tyraspolu sensacyjnie wygrała w Madrycie. Ostatecznie podopieczni Ukraińca Jurija Wernyduba pokonali Królewskich 2:1, a media z Taszkentu i okolic wręcz oszalały na punkcie gracza, którego kontrakt z Legią jest ważny do 30 czerwca 2023 roku.

- Wszystkie gazety, strony internetowe i telewizja w Uzbekistanie przez kilka dni przypominały trafienie Jakszibojewa na Santiago Bernabeu i wręcz wałkowały przebieg jego kariery. W Taszkencie ta bramka odbierana jest jako wielki sukces całego naszego futbolu. I niech nikt się nie dziwi, przecież wcześniej żaden uzbecki piłkarz nie zdobył gola w Madrycie - tłumaczy były pracownik uzbeckiej federacji, obecnie menedżer piłkarski, Botir Makhmudow (m.in. pilotował zatrudnienie w Uzbekistanie, w charakterze dyrektora sportowego, naszego ligowego trenera Bogusława Baniaka).

Tylko 11 minut „El Profesoro”

Warto w tym miejscu przypomnieć, że jeszcze miesiąc temu Jasurbek występował w trzecioligowych rezerwach Legii i nic nie wskazywało, że jego kariera może nabrać przyspieszenia. Jakszibojew, który w PKO BP Ekstraklasie rozegrał raptem 11 minut, nie miał szans na regularną grę w pierwszej drużynie. Mimo że od początku jego umiejętności były wysoko oceniane przez sztab szkoleniowy i pion sportowy mistrzów Polski, rywalizację o miejsce w ataku przegrał przez kontuzję i… ramadan.

- Było widać, że potrafi grać. Widoczne były jednak także duże problemy z fizycznością. A kiedy już zaczął ją nadrabiać, przytrafiła się kontuzja. Gdy natomiast wyszedł z urazu, to rozpoczął się ramadan, co bardzo mu przeszkadzało w optymalnym trenowaniu. Miał zagrać w trzech ostatnich meczach sezonu, ale nie był jeszcze gotowy. Szykowaliśmy go na kończące rozgrywki spotkanie z Podbeskidziem. Wyglądał fantastycznie, to był jego najlepszy okres. Ale dzień przed meczem zgłosił uraz - przypomniał na konferencji prasowej przed meczem z Leicester w Lidze Europy trener Czesław Michniewicz. - Pojechał na urlop, w tym czasie jego żona była w ciąży, spodziewali się, dziecka, myślami był zatem gdzie indziej. A dodatkowo - złapał koronawirusa, naprawdę był to splot nieszczęść. To nie jest tak, że nie wiedzieliśmy, że potrafi grać w piłkę. Jak następowała zwyżka formy, to często Filip Mladenović zwracał się przecież do niego „El Profesoro”.

W Uzbekistanie podają, że Legię kosztował 100 tysięcy

Zbieg niekorzystnych okoliczności sprawił, że Uzbek - którego transfer definitywny z Pakhtakora Taszkent zdaniem polskich mediów kosztował Legię 300 tysięcy euro - nie wszedł do zespołu tak, jak wszyscy przy Łazienkowskiej się spodziewali. Miała to być broń pierwszego wyboru dla Michniewicza, tymczasem skończyło się na problemach zdrowotnych i adaptacyjnych. Jakszibojew nie miał kiedy zaaklimatyzować się w Legii, nie zdążył nawet nawiązać koleżeńskich relacji z żadnym zawodnikiem.

- U was podali, że kosztował 300 tysięcy euro. Media w Taszkiencie poinformowały natomiast o 100 tysiącach euro odstępnego. Zatem - mamy jakąś rozbieżność, ale to kwestia drugorzędna - twierdzi Botir Makhmudow. - Jasura znam dobrze, kiedy byłem prezesem Obwodowego Związku Piłkarskiego w Taszkencie z bliska przyglądałem się rozwojowi jego kariery. To naprawdę bardzo dobry piłkarz, tylko ma porywczy charakter. Nie umie ugryźć się w język, lubi jak jego jest na wierzchu. Dlatego szybko wyjechał z kraju. W Uzbekistanie miał bowiem opinię za bardzo gorącego charakteru, za bardzo impulsywnego człowieka. Kiedy Szota Arweładze prowadził Pakhtakora i w jednym z meczów ligowych zmienił go na początku drugiej połowy, to Jasur schodząc z murawy nie podał mu ręki. Gruzin - którego dobrze znam i mogę powiedzieć, że również jest w gorącej wodzie kąpany - też się wkurzył. Obraził się na Jakszibojewa i od tego momentu nie dawał szans, nie chciał go już budować jako piłkarza. Jasurbek stracił wtedy miejsce także w reprezentacji. Dlatego spakował się i wyjechał na Białoruś, do Mińska. A potem szybko przebił się do silniejszego Szachtiora Soligorsk.

To dziadek wychował Jasura. Bez przekleństw i alkoholu

Makhmudow przekonuje, że specyficzny charakter Jakszibojewa, wymaga szczególnego, wręcz dyplomatycznego prowadzenia. Jeśli bowiem na treningu usłyszy on ostrą krytykę, zwłaszcza popartą nieparlamentarnym słownictwem - nie wytrzyma i się zniechęci. Taką ma bowiem konstrukcję psychiczną, tak ukształtował go dziadek. Zajęci pracą rodzice nie mieli czasu na wychowywanie Jasura. W Chinozie, miejscowości odległej 70 kilometrów od Taszkentu, niemal wszyscy zajmują się rybołówstwem, nikt nie ma głowy do piłki. Dlatego dziadek przywoził wnuka codziennie przez… 10 lat - od 7. do 17 .roku życia - pociągiem na treningi do Pakhtakora. Po zajęciach wracali do domu przez półtorej godziny, jeśli oczywiście kolejowy rozkład jazdy był dla nich przyjazny…

- To dziadek nauczył Jasura zasad, które nie obejmują używania przekleństw - słyszałem zresztą, że po przeprowadzce do Warszawy szczególnie alergicznie reaguje na wasze ulubione, to na ka. - i picia alkoholu, wpoił także poczucie godności. Jurij Wernydub, Ukrainiec, który miał już kontakt z uzbeckim futbolem, zna nasze realia i jest dobrym psychologiem, znalazł klucz do Jakszibojewa już w Soligorsku. Dlatego nie dziwię się, że zawodnik pięknie odwdzięcza się temu trenerowi także w Sheriffie, nadają po prostu na tych samych falach - ocenia menedżer Makhmudow, który dla klubów z Beneluksu pracuje w charakterze skauta. - Tak naprawdę Jasur ma charakter dumnego żołnierza. Nie uznaje autorytetów na boisku, i ma wyjątkową odwagę. Kiedy trzeba w pojedynkę minąć trzech, czterech przeciwników - proszę bardzo, to żaden problem. Jest świetnie przygotowany fizycznie. Ba jest jak koń - może biegać przez 120 minut. Ma prawie 1,80 wzrostu, jak na Uzbeka jest zatem wysoki. A przy tym szybki i jak większość naszych piłkarzy ma bardzo dobrą technikę. W kraju wyróżniał się przygotowaniem fizycznym, wydolność ma wrodzoną. O ile większość naszych zawodników jest przygotowywanych na grę przez 70 minut przy dużej intensywności, to Jakszibojew już w 2019 - gdy zainteresował się nim Anderlecht Bruksela, był gotowy na to, żeby grać w Belgii, czy w Holandii.

Ostatecznie trafił jednak wówczas na Białoruś, co okazało się kierunkiem lepszym o tyle, że Jasur mógł porozumiewać się z kolegami z zespołu i szkoleniowcami po rosyjsku. O ile w Mińsku zaliczył miękkie lądowanie, o tyle w Soligorsku już - mimo świetnych statystyk - tak różowo nie było. Przeciwnie.

W Szachtiorze Soligorsk była... fala, więc po prostu uciekł

- Rozmawiałem z dobrym znajomym, który zna realia białoruskiej ekstraklasy, był trenerem Niomana Grodno, z jakiego powodu Jakszibojew mógł mieć dość Szachtiora. Okazało się, że w Soligorsku nie ma wcale dobrej atmosfery, drużyną rządzą ponad 30-letni zawodnicy i młodszym robią… falę - wyjaśnia Botir Makhmudow. - Jasurowi, z jego podejściem do życia i zasadami, nie mogło się to spodobać. Zresztą wcale nie musiało, sam przecież odbierałem telefony od przedstawicieli Dynama Kijów, Szachtara Donieck, FK Rostow, FK Astana i Arsienału Tuła, którzy pilnie potrzebowali, żeby skontaktować ich z menedżerem Jakszibojewa. Wszystkie wymienione kluby chciały go bowiem wykupić z Pakhtakora po zakończeniu wypożyczenia do Szachtiora. Wszystkie były już jednak spóźnione, ponieważ najszybsza na rynku transferowym okazała się Legia Warszawa.

W tym miejscu warto dodać, że legionista wypożyczony do Sheriffa - mimo że w ostatnich dniach skradł serca rodaków - ma jeszcze od kogo uczyć się w kadrze Uzbekistanu. W pierwszej kolejności - od powszechnie uznawanego za najlepszego piłkarza w kraju, Eldora Szomurodowa, który występuje w AS Roma. Ten pochodzący spod afgańskiej granicy napastnik do Serie A trafił przez FK Rostow, w barwach którego przebił się do czołówki Premier Ligi na swoje pozycji. Do Rosji odszedł - jak podaje specjalizujący się w transferach piłkarskich portal transfermakt.de - za 300 tysięcy euro. Za to do Genui już za 9 milionów euro, zaś do Rzymu - 17,5!

- To jest piłkarz na Ligę Mistrzów, jeśli chodzi o jakość piłkarską. W jego przypadku w Legii nie zagrały kwestie adaptacyjne. Myślę jednak, że dobrze zrobi mu wypożyczenie do Sheriffa, że się zbuduje w Tyraspolu. A wtedy pomyślimy, czy do nas wróci. Na pewno jednak na tym piłkarzu Legia nie straci - powiedział w udzielonym nam wywiadzie Dariusz Mioduski, właściciel klubu z Łazienkowskiej zanim Jasurbek zdążył pogrążyć Real Madryt na jego terenie.

- Nie jest tak, że się martwimy tym, że Jakszibojew strzelił gola na Santiago Bernabeu. Wręcz przeciwnie, w środę było duże poruszenie w klubie. Obserwowałem asystentów i zawodników - wszyscy się cieszyli. Jasur potrafi naprawdę dużo i myśmy to widzieli na treningach - dodał na wspomnianej poprzedzającej czwartkowe starcie w Lidze Europy z Leicester konferencji trener Michniewicz. - A to, że gra dzisiaj w Lidze Mistrzów, pokazuje jaka piłka potrafi być przewrotna. Nie grasz w poprzednim klubie, coś nie iskrzy, są problemy, na które czasami nie masz wpływu, organizm decyduje, czy możesz trenować czy nie…. Tymczasem idziesz do innego klubu i nagle wszystko się odwraca. W Tyraspolu Jasur jest z dzieckiem, z żoną, może liczyć bezpośrednie wsparcie rodziny. Jesteśmy z tego zadowoleni. W dalszym ciągu jest przecież naszym zawodnikiem. W lipcu i sierpniu, kiedy wrócił po wirusie, nie był w optymalnej formie, brał udział tylko - jak obliczyliśmy - w 11 procentach treningów z zespołem. Z uwagi na problemy zdrowotne...

Problemy, które były rzeczywiste, a może tylko wyimaginowane, bo to także właściciel klubu zasugerował w cytowanej rozmowie. A może po prostu w Tyraspolu Uzbek znalazł fajniejsze - dla niego - miejsce do życia i pracy niż w Warszawie?

Z Jakszibojewem trzeba umieć pogadać. Serdecznie

- Z tego, co wiem, jego agent dogadał się z Sheriffem na wypożyczenie, bo Jasur chciał zmienić otoczenie na sześć miesięcy. Po to, żeby Jakszibojew dostawał więcej minut i złapał meczowy rytm. Choć oczywiście także z tego powodu, że o wypożyczenie zabiegał trener Wernydub, któremu piłkarz ufa - ocenia rodak legionisty, który w kontrakt z mistrzami Polski nie ma wpisanej klauzuli odstępnego. - Moim zdaniem Jasurbek będzie chciał wrócić do Legii, jeśli tylko w warszawskim klubie znajdzie się ktoś, kto będzie umiał z nim pogadać. Serdecznie, czyli tak, jak robi trener Wernydub. On może dać mistrzom Polski bardzo dużo, umiejętnościami absolutnie tu pasuje. Trzeba tylko trafić do duszy Jasura i zdobyć jego zaufanie. W spokojny sposób…

Adam Godlewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl