Jak opowiada nam Pan Sławomir, do tej pory wielu ludzi nie dało się przekonać do broni i strzelania, ale wojna na Ukrainie wszystko zmieniła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Odbieram codziennie setki telefonów. Wielu ludzi jest przerażona sytuacją, która dzieje się na Ukrainie i zgłasza się do nas – mówi Sławomir Czyż.
Jeszcze niedawno strzelectwem zajmowali się głównie ludzie z pieniędzmi, którzy szukali w życiu kolejnej pasji.
- Obecnie nikt się nie pyta ile to kosztuje? Tylko, kiedy można przyjechać, żeby nauczyć się podstaw obsługi broni. Z kolei ci, którzy już kiedyś rekreacyjnie strzelali pytają, w jaki sposób uzyskać pozwolenie na broń – mówi instruktor strzelectwa.
Co ciekawe ludzie, którzy nigdy nie mieli do czynienia z bronią nie precyzują, z jakiej broni chcą nauczyć się strzelać. Nie ważne czy broń krótka, czy długa, ważne, żeby nauczyli się obsługiwać jakąkolwiek broń. Chcą nauczyć się podstaw, żeby zyskać poczucie bezpieczeństwa. A tych podstaw brakuje, bo od kilkunastu lat nie ma w Polsce żołnierzy z poboru, a to z kolei oznacza, że mężczyźni, którzy obecnie mają 30 lat i mniej nie mieli z bronią nigdy do czynienia. Do tej grupy należy doliczyć wiele osób starszych, które kończyły studia i również nie trafiały wówczas do wojska. Dzisiaj, w obliczu tego, co się dzieje na Ukrainie uważają, że czas to zmienić.
A jak jest z bronią, którą posiadają mieszkańcy naszego regionu? Na Podkarpaciu mieszka około 2,1 mln ludzi. Według statystyk podkarpackiej policji na dzień 31 grudnia 2021 r. na terenie naszego regionu zarejestrowanych było 54 418 sztuk broni palnej. 27 861 sztuk broni wykorzystywanych jest do celów łowieckich, 20 328 egzemplarzy do celów kolekcjonerskich, 4041 do celów sportowych, a 1168 do ochrony osobistej. Pozostałe kategorie to broń pamiątkowa oraz do rekonstrukcji historycznych oraz do celów szkoleniowych.
Mnóstwo ofert okołowojskowej odzieży i gadżetów na Podkarpac...
Liczby te pokazują, że w naszym regionie mamy mniej niż 3 sztuki broni na 100 osób. Norwegowie, czy Niemcy mają średnio 30 sztuk broni na 100 mieszkańców, a Szwajcarzy, czy Finowie ponad 45 sztuk na 100 mieszkańców.
Oblężenie strzelnic to jedno, ale od wybuchu wojny zarówno mężczyźni jak i kobiety masowo zgłaszają się do Wojsk Obrony Terytorialnej. W stosunku do czasu przed inwazją Rosji na Ukrainę WOT odnotowuje siedmiokrotnie większe zainteresowanie ze strony ochotników.
- Napad Rosji na Ukrainę wyzwolił w Polakach olbrzymie zainteresowanie służbą wojskową. Spektakularne sukcesy tamtejszej obrony terytorialnej spowodowały zmianę postrzegania naszych Wojsk Obrony Terytorialnej. Duża część społeczeństwa zrozumiała rolę WOT, siłę jej terytorialności, ducha walki i przekonała się, że lekka piechota rzeczywiście potrafi efektywnie walczyć z czołgami – informuje płk Marek Pietrzak, rzecznik prasowy WOT.
