- Do tragedii doszło kilkanaście minut przed godziną 16. Z podporządkowanej ulicy Kadena na Krakowską wyjechało daewoo tico. Pierwsze ustalenia wskazują, że prowadząca je 64-letnia kobieta chciała przeciąć ulicę Krakowską. Nie ustąpiła przy tym pierwszeństwa citroenowi berlingo jadącemu w kierunku centrum Kielc. Ten uderzył w bok tico – opisywał Damian Janus z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.
- Po zderzeniu berlingo, którym podróżowały dwie kobiety, uderzyło w betonowe ogrodzenie rozbijając jedno z jego przęseł – opowiadał Marcin Charuba, oficer prasowy kieleckiej straży pożarnej. Berlingo nim wbiło się w ogrodzenie składu budowlanego, otarło się jeszcze o zaparkowanego range rovera. 23-letnia kierująca z citroena i jej rówieśnica, która była pasażerką wozu, trafiły po wypadku do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Kilka sekund po tym jak doszło do kraksy, ulicą Krakowską nadjechał od strony miasta ksiądz Łukasz Zygmunt, kapelan kieleckich strażaków, który sam także jest strażakiem i ma uprawnienia ratownika. Kiedy zobaczył co się stało, zatrzymał wóz, założył odblaskową kamizelkę i rękawiczki a potem ruszył z pomocą.
-W tylnej części rozbitego daewoo znajdowała się kobieta w ciężkim stanie. Nie oddychała, nie miała wyczuwalnego tętna, podjąłem decyzję, że należy ewakuować ją z samochodu i rozpocząć akcję reanimacyjną. Wspólnie z jakimś panem wyrwaliśmy tylne drzwi tico, wydobyliśmy kierującą i rozpocząłem reanimację – opowiada kapelan i dodaje: - Do akcji dołączyły inne osoby, które akurat mijały miejsce wypadku. Pielęgniarka, lekarz anestezjolog, ratownik medyczny. Ludzie, którzy byli poza pracą, ale na służbie.
Zaalarmowani strażacy pojawili się na miejscu już w pięć minut po tym, jak przyszło zgłoszenie. Przyjechała też karetka. Mimo akcji reanimacyjnej, życia 64-latki nie udało się uratować.