Po zmroku 27 maja 1929 r. samochód, którym kierował Eugeniusz Bodo, na zakręcie pod Łowiczem uderzył w nieoznakowaną stertę kamieni. W wypadku zginął Wiktor Roland, kolega słynnego aktora z kabaretu "Morskie Oko". Oto jak relacjonował ten wypadek łódzki "Głos Polski". ZOBACZ GALERIĘ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji.
Zaloguj się lub załóż konto
Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.
Podaj powód zgłoszenia
K
Karoline
W każdym wymiarze i na każdym etapie antyteza sztuki filmowej nawet na poziomie amatorskim. Jakby ćpun pisał scenariusz,ochlapus na kacu tworzył scenografię a urządzającą kasting urzekły ukryte walory grającego głównego bohatera niż predyspozycje zawodowe. Drętwa osobowość fordansera zamiast ognistego temperamentu i sztuki bycia Bodo. "A gdy głos wyda z siebie ...". Fatalne prowadzenie tego panopticum zamyka krąg plugawienia kolejnej postaci z panteonu polskiej Kultury. Za nasze,Polaków,pieniądze. Chyba,że szykuja go w poczet modnych Wyklętych...