Widząc skutki wypadku, aż trudno było uwierzyć, że ucierpiała w nim tylko jedna osoba. Według wstępnych ustaleń policjantów, sprawcą mini karambolu był kierowca audi, który na mokrej nawierzchni ulicy stracił panowanie nad kierownicą, jadąc od strony ulicy Radomskiej. Prowadzone przez niego auto najpierw kasowało siatki rozgradzające jezdnie, a dopiero po około stu metrach niekontrolowanej jazdy wpadło na sportowego nissana GTR wartego kilkaset tysięcy złotych. Ten z kolei uderzył w stojące z włączonymi światłami awaryjnymi volvo. Tym autem pracownik Miejskiego Zarządu Dróg osłaniał kanał burzowy, z którego wcześniejsza ulewa zerwała pokrywę.
Volvo siła uderzenia przerzuciła na kolejny odcinek siatki ochronnej. Jedyny ranny to pasażer nissana, który odniósł obrażenia niegroźne dla życia.