FLESZ - Kto wygra drugą turę?
Prezydent Andrzej Duda podczas wiecu w Łobzie skrytykował tzw. ″warszawkę″. Później na antenie Polsatu prezydent tłumaczył, o co mu chodziło. - Kiedy mówię o salonie warszawskim, to opinia społeczna dokładnie wie, że jest taka grupa pewnego rodzaju celebrytów, którzy tę elitę „warszawki” stanowią - stwierdził i dodał, że to samo można powiedzieć o ″krakówku″. O ″krakówku″, czyli grupie mieszkańców Krakowa.
Leszek Mazan, współtwórca krakauerologii zwraca uwagę na to, że każda była stolica ma swoją "warszawkę" i "krakówek". - Jest to odniesienie głównie do cech obyczajowych. Ja bym to traktował jako anegdotę obyczajową w kategorii dobrotliwych złośliwości. A to, że politycy używają tego do swoich rozgrywek jest prymitywne, nie na miejscu i służy do tworzenie niepotrzebnych podziałów - mówi Leszek Mazan.
Michał Rusinek, literaturoznawca i pisarz, były sekretarz Wisławy Szymborskiej twierdzi, że wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy na temat Krakowa i "krakówka" jest wynikiem przemyślanej strategii, a nie emocjonalną wypowiedzią. - Prezydent doskonale zdaje sobie sobie sprawę, że w dużych miastach przegrywa, że lepiej wykształceni będą głosować na Rafała Trzaskowskiego. Słowa o Krakowie i "krakówku" mają na celu zmobilizować elektorat pozamiejski. Mówią tak, Andrzej Duda sam siebie ustawia jako osobę, która ma pogardliwy stosunek do mieszkańców dużych miast - mówi Michał Rusinek.
Literaturoznawca dodaje, że Ci, którzy obrażą się na słowa prezydenta i tak na niego nie zagłosowali w pierwszej turze. - Wydaje mi się jednak, że Andrzej Duda używając pogardliwych słów może na tym zyskać, jednocząc swój dotychczasowy elektorat. Tak działają słowa - wyjaśnia Michał Rusinek.
Ekspert od literatury zaważa, że określenie "krakówek" można odnieść do osób, które zadzierają nosa i raczej nie dopuszczają do swojego środowiska ludzi z zewnątrz. - To oczywiście określenie wyimaginowane, które jest owocem kwestii postrzegania innych. Na przykład, osoba, która mimo wielu prób nie dostanie pracy w Krakowie, może tłumaczyć to tym, że krakówek go wypluł - tłumaczy Rusinek.
Mieczysław Czuma, krakauerolog, były redaktor naczelny "Przekroju" zauważa, że podział na mieszkańców Krakowa i "krakówka" nie oznacza podziału na rodowitych mieszkańców i przyjezdnych. - Ludzie z „krakówka” to ci, którzy uważają, że są ponad i lekceważą obyczaje. Na przykład, mamy teraz obowiązek noszenia maseczek w tramwajach. Dla mnie z "krakówka" jest ten, kto jeździ bez maseczki i ma w nosie pozostałych - wyjaśnia Czuma.
