Prezydenci Gdańska Aleksandra Dulkiewicz i Sopotu Jacek Karnowski dziękowali mieszkańcom za frekwencję w pierwszej turze wyborów prezydenckich. W Gdańsku sięgnęła ona 71,51 proc. To czwarty wynik spośród miast wojewódzkich w Polsce, choć jeszcze w poniedziałek wyliczenia frekwencji wskazywały na rezultat najniższy w kraju (to efekt tego, że gdańszczanie głosowali w większości po południu). W Sopocie poszło do urn 74,30 proc. uprawnionych, w Gdyni 72,13 proc. a w powiecie puckim 71,95 proc.
Pomorze jako całość jest również w czołówce województw z najwyższą frekwencją - z 65,55 proc. plasuje się za województwami: mazowieckim, małopolskim i łódzkim.
Zdaniem części politologów i komentatorów za rekordową frekwencję, znacznie wyższą niż w I turze wyborów prezydenckich pięć lat temu (w Gdańsku było to 56 proc., na Pomorzu 50 proc.), odpowiada polaryzacja polskiego społeczeństwa, rosnąca temperatura dyskursu między zwolennikami obecnego rządu, reprezentowanymi przez Andrzeja Dudę i opozycją, którą uosabia Rafał Trzaskowski.
Innego zdania jest dr hab. Michał Wenzel, politolog i socjolog Uniwersytetu SWPS.
- Wydaje się, że jest to generalnie efekt umocnienia się społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Zresztą ten proces postępuje z wyborów na wybory - mówi Michał Wenzel. - Dojrzewamy do demokracji, coraz szersze kręgi obywateli zdają sobie sprawę, że spore znaczenie ma to, kto rządzi. Zyskują świadomość polityczną, są w stanie ocenić, kto reprezentuje ich interesy, kto działa im wbrew, kto podziela ich wartości. Obserwujemy krystalizację poglądów obywateli, a co za tym idzie, postaw.
Najmniej chętnie na Pomorzu głosowali mieszkańcy gminy Stary Targ w powiecie sztumskim - tu do urn poszło 45,2 proc. uprawnionych. Choć zauważyć się da rosnącą frekwencję w poszczególnych powiatach Pomorza, bo w większości przekroczyła ona 55 proc. (najniższa była w powiatach sztumskim - 52 proc. i człuchowskim - niecałe 56 proc.) to jednak w porównaniu do liczby głosujących w dużych miastach różnica wciąż jest wyraźna. Wg dr. hab Michała Wenzela ma to związek z wykształceniem elektoratu.
- Wykształcenie jest bezpośrednio związane z gotowością do głosowania i pośrednio wiąże się z poziomem obywatelskiej świadomości, o której mówiłem wcześniej - tłumaczy.
W trzech pomorskich, turystycznych gminach frekwencja sięgnęła powyżej 80 proc. W Łebie 84,88 proc. w Jastarni 84,20 proc i Krynicy Morskiej 83,61 proc. - U nas zawsze wyborcza mobilizacja jest bardzo duża. Ludzie chcą głosować - mówi Krzysztof Swat, burmistrz Krynicy Morskiej, gdzie "od zawsze" notowano jedną z najwyższych frekwencji w całym kraju. Warto dodać, że jednostka OSP z Łeby cieszyć się będzie samochodem pożarniczym, ufundowanym przez MSWiA, w nagrodę za najwyższą frekwencję dla samorządów z poszczególnych województw.
W całym kraju głosowało 63,97 proc. uprawnionych. To rekord. W pierwszej turze pięć lat temu frekwencja wyniosła 48,96 proc.
- Ten rekord nie będzie miał żadnego znaczenia, ale już od frekwencji w II turze zależeć może wynik wyborczy - mówi Michał Wenzel. - Pytanie, czy wyborcy Hołowni, Bosaka, Kosiniaka-Kamysza i Biedronia pofatygują się do urn w II turze, bo to jak mogliby zagłosować, jesteśmy w stanie przewidzieć. Większość elektoratu Szymona Hołowni zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego, z kolei elektorat Krzysztofa Bosaka będzie w swoim wyborze podzielony. Im frekwencja będzie wyższa, tym szanse Rafała Trzaskowskiego będą rosły. Kolejny rekord frekwencji będzie mógł oznaczać nowego lokatora pałacu prezydenckiego. Zwróćmy uwagę, że sondaże publikowane w ostatnich dniach przed wyborami były bardzo zbliżone do rzeczywistego wyniku. Prezydent Duda miał nawet prognozy nieco zawyżone. Wydaje się, że może być on na fali opadającej. Jeśli ten trend się utrzyma może mieć kłopot z utrzymaniem władzy.
