Klęska Niemiec w II wojnie światowej spowodowała, że konieczne stało się osądzenie i ukaranie zbrodniczego aparatu terroru. Pierwsze lata były okresem silnej denazyfikacji we wszystkich strefach okupacyjnych. Amerykanie dokonali napiętnowania reżimu w procesach norymberskich oraz seriach procesów załóg obozów koncentracyjnych, takich jak Dachau, Mauthausen, Flossenburg.
Anglicy doprowadzili do procesów załóg Bergen-Belsen i Lüneburg. W Nadrenii działał Francuski Trybunał Wojskowy, który w procesie załogi KL Natzweiler w 1946 r. skazał na karę śmierci Friedricha Hartjensteina, dowódcę batalionu wartowniczego SS i komendanta KL Auschwitz II-Birkenau oraz Heinricha Schwarza, komendanta KL Auschwitz III-Monowitz.
Inna sytuacja panowała w radzieckiej strefie okupacyjnej. Cała infrastruktura obozu w strefie zajętej przez Rosjan została przejęta pod zarząd NKWD / NKGB. W pierwszych miesiącach po wojnie niemiecki obóz koncentracyjny Büchenwald służył nie tylko aby przetrzymywać w nim funkcjonariuszy Gestapo, lecz również do internowania polityków demokratycznych partii i stronnictw zakazanych przez III Rzeszę. Powstający resort bezpieczeństwa Stasi był niemalże kopią administracyjną radzieckiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego.
Ojcem założycielem i głównym aranżerem kadr z ramienia Moskwy był generał Iwan Sierow, znany z represjonowania polskich działaczy niepodległościowych po 1944 roku i udziału w procesie 16 członków Polskiego Państwa Podziemnego z generałem Leopoldem Okulickim na czele.
Jeszcze przed powstaniem NRD, w 1947 roku, Sowieci stworzyli strukturę oznaczoną kryptonimem Komisariat-5 (K-5), był to pierwowzór późniejszego kontrwywiadu wschodnioniemieckiego i rekrutował się z byłych funkcjonariuszy Gestapo. Do struktury kopiującej radzieckie MGB dokoptowano w 1951 roku Instytut Badań Ekonomicznych, po czym w 1957 roku zmienił nazwę na Wydział XV i stał się zaczynem struktur wywiadu MfS, Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego – Ministerium für Staatssicherheit (Stasi)
W 1948 roku, jeszcze przed powstaniem NRD została stworzona, za zgodą okupacyjnych władz radzieckich, Narodowo-Demokratyczna Partia Niemiec (NDPD).
Swoistą cezurą w postrzeganiu zjawiska nazizmu stał się rok 1949, gdy niemal jednocześnie powstały dwa odrębne państwa niemieckie.
Republika Federalna Niemiec pod rządami kanclerza Konrada Adenauera stopniowo wyhamowywała proces denazyfikacji. Można śmiało powiedzieć, iż po ukaraniu osób z górnej warstwy hierarchii w aparacie represji, średni i niższy szczebel zasilił kadry demokratycznej republiki. Wielu morderców sądowych tworzyło trzon palestry i prokuratury. Zbrodniarze z żandarmerii i Gestapo zasilili szeregi policji i wywiadu. Na przykład morderca rodziny Ulmów z Markowej, Eilert Dieken, był po wojnie funkcjonariuszem policji w Esens i zmarł nie ukarany w 1960 roku.
Antyfaszystowski raj na ziemi
Nie inaczej sprawy wyglądały w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Tutaj jednak dokonano specyficznej „maskirowki”, która na lata miała stanowić o moralnym prawie NRD do bycia krajem, który wiedzie prym w walce z nazizmem. Kraj socjalistyczny kreował się na lidera, który dokonał surowego rozliczenia z brunatną przeszłością.
Proces założycielski socjalistycznej moralności
W 1950 roku, we wschodnioniemieckim mieście Chemnitz przeprowadzono hurtowy proces trzech i pół tysiąca urzędników III Rzeszy oraz niektórych funkcjonariuszy Gestapo. Zapadły 32 wyroki śmierci. Reszta osób otrzymała wyroki dożywocia lub wieloletniego więzienia. Akredytowani przedstawiciele mediów zachodnich zwrócili uwagę na stalinowskie standardy procesu, sądowe niechlujstwo, atrapowość obrony oraz rozmycie odpowiedzialności winnych.
Teraz wy jesteście nazistami
Uprowadzenie Adolfa Eichmana z Argentyny przez izraelskie służby specjalne i osądzenie go w 1962 roku, stanowiły preludium do fali procesów nazistów w Niemczech zachodnich. Tymczasem NRD piętnowała Niemcy zachodnie jako kraj ciągle nie zdenazyfikowany, urządzony z woli USA przez popleczników III Rzeszy, nie starający się rozliczyć z własną przeszłością. Doszło w tej narracji do tak wielkiego absurdu, iż sam Adolf Hitler będący Austriakiem z urodzenia, w systemie narracji historycznej DDR miał być opisywany jako urodzony w Niemczech zachodnich. Pospieszną budowę muru uzasadniano jako wznoszenie
„antyfaszystowskiego wału", jednak chodziło o powstrzymanie odpływu na zachód najlepiej wykształconych grup społecznych.
Wielką uwagę mediów wschodnioniemieckich przykuł tzw. drugi proces oświęcimski. Odbył się on pomiędzy 20 grudnia 1963 r. a 10 sierpnia 1965 r. Spośród 20 oskarżonych zbrodniarzy tylko 6 otrzymało wyrok bezwzględnego dożywocia. Pozostali otrzymali dosyć łagodne i niewspółmierne wyroki, od 9 do 4,5 lat pozbawienia wolności. Trzech oskarżonych uniewinniono. Prasa zachodnioniemiecka wskazywała na kontrowersyjność wyroków oraz biurokratyczną przewlekłość procesu. Był to zatem swoisty „samograj" dla działań propagandowych i sądowych reżimu NRD.
Od Schäfera do pomocnika Mengelego - wyścig wyroków
Wielu zbrodniarzy nazistowskich żyło w zaciszu wschodnioniemieckiej prowincji. Jednym z nich był Wilhelm Schäfer, członek załogi KL Lichtenburg i Buchenwald. Został stracony wyrokiem Sądu Najwyższego NRD, 16 czerwca 1961 roku.
W 1964 roku władze NRD nagłośniły proces SS-Scharführera Hansa Anhalta, pomocnika doktora Mengele, któremu w czasie selekcji więźniów wybierał kandydatów do okrutnych eksperymentów medycznych. Wzbudził zainteresowanie władz tym, że upłynniał na czarnym rynku przedmioty o dużej wartości zrabowane ofiarom KL Auschwitz. Został skazany za zbrodnie na dożywocie.
Możemy ułaskawić, możemy ukarać
Za to, skazany na 15 lat w 1948 roku morderca z Bełżca, Obersturmführer Josef Oberhauser został zwolniony z odbywania kary więzienia w Magdeburgu, by w 1965 roku wyjechać do rodzinnego Monachium. Żył tam w miarę wygodnie jeszcze 14 lat i wykpił się próbom skazania przez prokuraturę RFN.
W 1967 roku prowadząca proces nazistowskiego zbrodniarza Ludwiga Hahna prokuratura w Hamburgu zażądała wydania Josefa Blösche. Ten zbrodniarz, odpowiedzialny za mordowanie Żydów w czasie powstania w getcie warszawskim oraz zwalczający powstanie warszawskie w 1944 roku, po wojnie wrócił do matki, do Turyngii, ożenił się i żył spokojnie z żoną i dwójką dzieci. Pracował w kopalni potasu a jego żona sprzedawała w miejscowym Konsumie. W międzyczasie został też informatorem Stasi. Przypomniano sobie o nim w kontekście
obciążającej dokumentacji fotograficznej z raportu Jürgena Stroopa. Na jednym z najwymowniejszych zdjęć mierzy z karabinu do grupy cywilów w murach warszawskiego getta, w tym do kilkuletniego chłopca.
Niemiecka Republika Demokratyczna nie miała zamiaru utracić palmy pierwszeństwa w sztafecie walki z faszyzmem i nazizmem. Blösche nie został wydany RFN, lecz osądzony Erfurcie i stracony strzałem w tył głowy, 29 lipca 1969 roku.
Swoistą sensacją medialną, umiejętnie podsycaną przez władze jako dowód skuteczności i moralności prokuratury NRD był proces lekarza z Auschwitz Horsta Fischera. Selekcjonujący więźniów na kolejowej rampie oraz wykonujący eksperymenty medyczne w KL Auschwitz III-Monowice, nie niepokojony po II wojnie, przez 20 lat mógł realizować praktykę lekarską. Został nagle aresztowany i osądzony po krótkim, pokazowym procesie (10-25 marca 1966) przez Sąd Najwyższy NRD.
Wyrok został wykonany przez zgilotynowanie lecz w akcie zgonu wpisano atak serca. Niewątpliwie czas i miejsce procesu nie zostały wybrane przypadkowo. Było to świeżo po drugim procesie oświęcimskim. Znów można było pokazywać antyfaszystowską sprawiedliwość naprzeciw reakcyjnej, ślepej Temidzie Niemiec Zachodnich. Kara śmierci przez dekapitację kojarzyła się ze zbrodniami III Rzeszy, więc nie wypadało ujawniać faktu jej stosowania w kraju demokracji ludowej.
Agenturalna pokuta
U progu tworzenia wymarzonego kraju Marksa i Engelsa potrzebna była rozbudowana agentura. Najłatwiej można było ją pozyskać spośród byłych pracowników KRIPO, Gestapo oraz środowiska weteranów SS. Część współpracowników dostawała propozycje nie do odrzucenia, inni sami zgłaszali się do współpracy uważając koniunkturalnie, że reżim jest w stanie zapewnić im ważną rolę. Mogli dzięki temu zakamuflować swoją niechlubną przeszłość.
Strażnik z Auschwitz agentem Stasi
Wymownym przykładem takiej ścieżki agenturalnej jest biografia Jozefa Settnika. Był jednym z sześciu i pół tysiąca gestapowców niemieckiego kombinatu śmierci w Auschwitz, którzy przeżyli wojnę. Pomimo, iż był funkcjonariuszem Gestapo średniego szczebla uczestniczył w kilkunastu selekcjach do komór gazowych i wielu egzekucjach.
Czując ciężar swoich zbrodni oraz obawiając się wykrycia swej przeszłości postanowił oddać się w ręce władz. Pożegnał się z żoną nie wiedząc jaki będzie jego los. Jednak nie został skazany w zamian za obietnicę kolaboracji. Przyjął pseudonim „Erwin Mohr”. Stasi złożyło mu propozycję inwigilacji środowiska dawnych „kamratów” w Niemczech zachodnich. Wywiązywał się z tej funkcji wzorowo i był współpracownikiem resortu do swojej śmierci w 1986 roku.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?