18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Z jaskini do cyberświata

Błażej Przygodzki
Na początku biegaliśmy z maczugą za zwierzętami. W średniowieczu z mieczem w dłoni podbijaliśmy obce kraje. Dziś nasze wyzwania są całkiem inne. Spróbujmy popatrzeć w szklaną kulę i ujrzeć obraz mężczyzny przyszłości. Jak będziemy wyglądać, pracować, walczyć i odpoczywać?

W połowie XIX wieku pewien fizyk stwierdził, że wszystkie urzędy patentowe można już zamknąć. Uznał, że wszystko zostało już wymyślone. Dziś mamy więcej pokory. Świat idzie do przodu, a my razem z nim. Ważne, aby zmiany w nim zachodzące nie komplikowały naszego męskiego świata, tylko ulepszały jego funkcjonowanie.

Cierpliwość natury kontra Nietzsche
- Aby móc zaobserwować ewolucję wyglądzie mężczyzny, należałoby spojrzeć z perspektywy miliona lat. Mniej więcej od 100 tysięcy lat wyglądamy prawie tak samo jak dziś. Zmiany, które w tym czasie zaszły, nazwałbym "kosmetycznymi" - ocenia dr Tomasz Kozłowski, antropolog. - Staliśmy się wyżsi, nasze głowy się skróciły i są dziś bardziej okrągłe. Mamy zdecydowanie mniejsze zęby słabsze szczęki. Jesteśmy też gorzej umięśnieni, a nasze kończyny dolne drodze ewolucji stały się mniej chwytne. To szczegóły, które są konsekwencją zmiany stylu życia.

Najważniejszą transformacją z punktu widzenia gatunku był trzykrotny wzrost mózgu, który nastąpił od początków pojawienia się człowieka. Naukowcy twierdzą, że nawet dziś wykorzystujemy tylko kilkanaście procent tego organu. To podobno na razie maksimum naszych możliwości. Wielu futurologów zakłada, że mężczyzna przyszłości będzie miał olbrzymią głowę z gigantycznym mózgiem i niewielkie, pozbawione mięśni oraz włosów ciało. - To nie jest szczególnie atrakcyjny wygląd! - śmieje się dr Kozłowski. - A przecież dopóki rozmnażamy się w sposób naturalny, dopóty kobiety będą pragnęły partnerów, których powierzchowność świadczy o dobrej kondycji biologicznej, płodności i zaradności. Niektórzy naukowcy przepowiadają nadejście ery "transczłowieka". Według nich obecna forma nie jest ostatnim stadium ewolucji gatunku homo sapiens. Jego ułomną naturę zastąpi nowa, która zostanie stworzona przez nowoczesną technologię. "Transczłowiek" będzie myślał jak jego przodkowie, ale wyzwoli się z przypadłości, które sprawiały, że cierpiał, chorował i umierał. Gdy tak się stanie, spełni się przepowiednia Fryderyka Nietzschego, który twierdził, że człowiek to tylko forma przejściowa między zwierzęciem a nadczłowiekiem.

Seks, misja i wieczny pokój
- Za tysiąc lat problem bycia mężczyzną czy kobietą przestanie być aż tak istotny, gdyż płeć będzie można po prostu sobie wybrać. Dla przyszłej biotechnologii to pestka - snuje przypuszczenia pisarz science fiction Jacek Inglot. - Chyba że doszłoby do globalnej katastrofy i obecna cywilizacja by się rozpadła. Wtedy płeć znów będzie ważna. W prymitywnych warunkach w walce o byt lepiej sprawdzają się mężczyźni. Z takim poglądem nie zgadza się dr Tomasz Kozłowski. - Mam nadzieję, że nie znikną różnice między kobietą a mężczyzną. Z punktu widzenia antropologii nie wydaje się to prawdopodobne. Natura lubi różnorodność.

Obserwując emancypację obu płci, sprawa nie wydaje się jednak do końca przesądzona. W tym roku Amerykanin Thomas Beatie urodził dziecko. Jeśli chciał mieć bóle porodowe i poranne mdłości, to jego sprawa. Ale wyobrażenie świata, w którym faceci są samowystarczalni, brzmi prawie tak okropnie jak widmo wojny atomowej. Większość wynalazków powstała na świecie po to, aby zaimponować kobietom. Więc jeśli spełni się najgorszy sen futurologów i człowiek będzie sam się zaspokajał seksualnie i zapładniał, a więc przestanie potrzebować płci przeciwnej - wszystko, nawet genialne odkrycia, straci wszelki sens.

Pocieszające jest to, że być może uda się zażegnać konflikty zbrojne. Zaawansowane technologie pozwolą na przewidzenie skutków i zwycięzców każdej wojny jeszcze przed jej rozpoczęciem. W takim układzie strona słabsza zamiast dążyć do konfrontacji, pójdzie na ugodę. Świat bez zbrodni i przestępstw przewidział Philip K. Dick w opowiadaniu pod tytułem "Raport mniejszości". Dzięki nowoczesnej technice oraz telepatii policja będzie zatrzymywać bandytów, zanim oni pomyślą o przestępstwie.

Jedna rasa i wirtualna praca
Za kilkaset lat nie będzie już państw i narodów, dojdzie też do zmieszania się ras. Jeśli mężczyzny nie zmieni genetyka, to stanie się dwumetrowym Mulatem, mówiącym uniwersalnym językiem opartym na angielskim - przewiduje Jacek Inglot. Granice krajów zatrą się, a coraz potężniejsze firmy będą dawały swoim pracownikom schronienie, bezpieczeństwo i po- czucie jedności. Tym samym korporacje przejmą dotychczasowe funkcje państw. Inną wizję pracy i odpoczynku rysują przed nami autorzy popularnej wirtualnej gry Second Life. Stworzyli oni program, który dzieje się w rzeczywistości podobnej do naszego świata. Są w nim te same kontynenty, państwa, firmy i sklepy, jakie znajdują się w realu. Można kupować domy, sprzedawać samochody i podrywać kobiety, a nawet zostać prezydentem. Wszytko, czego zapragniemy, może się zdarzyć w sposób łatwy, szybki i przyjemny. W przyszłości również powinno się wygodniej mieszkać. W domach nie tylko ładnych i funkcjonalnych, ale też inteligentnych.

- Pomysłowość ludzka nie zna granic - mówi Krzysztof Strzoda, specjalista w firmie, która zajmuje się systemami tak zwanych inteligentnych domów. - Już dziś oferujemy klientom systemy czujników, które zapalają lampy, gdy ktoś wchodzi do pokoju, i żaluzje kontrolujące ilość dziennego światła w pomieszczeniu. Nim się obejrzymy, nasza kuchenka mikrofalowa ugotuje obiad, gdy żony nie będzie w domu. Kabina prysznicowa sprawdzi naszą ogólną kondycję zdrowotną. Muszla klozetowa zmierzy ciśnienie krwi i zbada mocz. Lodówka, z kostkarką do lodów i plazmą LCD, to już standard. Nowością są takie, które gdy skończy się dany produkt, same zamówią go przez internet. Niby fajnie, ale to już tylko krok do tego, że lodówka zacznie się na nas obrażać i nie wyda nam za karę kolejnej porcji pierogów albo zimnego piwa...

Kosmiczne rajdy i nowe paliwo
Najszybsza rakieta przy zastosowaniu współczesnych technologii leciałaby na Marsa około 6 miesięcy. To kawał czasu, ale prędkość światła, która byłaby optymalna do przemieszczania się w przestrzeni kosmicznej, na razie nie jest możliwa do osiągnięcia. Niektórzy naukowcy i wielu fantastów wierzą jednak, że realna jest rysowana przez nich wizja teleportacji. W 1957 roku Stanisław Lem stworzył charakterystykę człowieka, którą nazwał rysopisem atomowym. Pisarz dowodził, że każdy z nas składa się z zapisanej, możliwej do odtworzenia konfiguracji atomów. Oznacza to, że człowiek mógłby w jednym miejscu zostać "zniszczony" i natychmiast po tym odtworzony w wybranym przez siebie punkcie. Spełniłoby się więc jego marzenie o błyskawicznej podróży w przestrzeni, czyli teleportacji. Istnieją jednak zagrożenia, na które nawet Stanisław Lem nie miał gotowej odpowiedzi. Co się stanie, jeżeli nastąpi błąd i osobnik w miejscu jego wysłania jeszcze nie zostanie "zutylizowany", a w miejscu docelowym już się pojawi nowy egzemplarz?!

Teleportacja to na razie mrzonki, ale jeśli zamiast marnować jedną dziesiątą życia w porannych korkach, chcemy latać na Marsa, to wiele się musi zmienić. - Postęp cywilizacji wymusi na nas inne sposoby podróżowania - przewiduje Jacek Inglot. - Na początek znikną samochody na benzynę. Tego już się nie da zbyt długo utrzymywać. Kres ery ropy wydaje się nieunikniony. Analitycy zapowiadają, że jej pokłady mogą się wyczerpać już za 40 lat. Nie oznacza to jednak, że nasze auta będą nadawały się jedynie na złom. Naukowcy pracują nad nowymi, tańszymi i bardziej ekologicznymi źródłami energii. Dobrze rokuje pozyskiwanie jej z wodoru. Wody, której jest on głównym składnikiem, mamy na razie pod dostatkiem. Pomysł, żebyśmy zamiast na stację benzynową podjeżdżali pod publiczny hydrant albo nad rzekę, wydaje się tak piękny, że aż nierealny.

Idea podróży kosmicznych i zasiedlania nowych planet też brzmi fascynująco. Na razie według wszystkich znaków na niebie nigdzie nie jest tak ładnie jak na Ziemi. Jak jest naprawdę, przekonamy się w 2031 roku. To właśnie wtedy naukowcy z amerykańskiej rządowej agencji NASA planują pierwszy załogowy lot na Marsa.

Pozytronowy człowiek i kochanka
Na początku XXI wieku amerykańska rodzina kupuje robota do wykonywania prac domowych. Z biegiem czasu Andrew (tak nazywa się robot) staje się jej członkiem. Jest strażnikiem domu, opiekunem najmłodszej córki, towarzyszem zabaw i rozmów. Któregoś dnia Andrew zwraca się do Zgromadzenia Światowego z prośbą o uznanie go za człowieka... Tak brzmi skrót opowiadania "Pozytronowy człowiek" kultowego pisarza science fiction Isaaca Asimova. Dziś na naszych oczach świat fantastyki wkracza do domów i nikogo już to nie dziwi. Trudno mówić o robotach, które czują i kochają, jednak niektórym nie można odmówić inteligencji. Producenci stworzyli na przykład maszyny ogrodnicze, które potrafią rozpoznać rosnący w ziemi chwast i go wyrwać. Istnieją już odkurzacze, które za naszą kobietę wyczyszczą dywan, i kosiarki dbające o trawnik, abyśmy my mogli spokojnie poleżeć na leżaku, czytając prasę.

Coraz modniejsze są tak zwane roboty towarzyszące. Najnowocześniejsze kosztują tyle co średniej klasy samochód. Potrafią nauczyć się rozkładu mieszkania, poprowadzić konwersację (rozpoznają około 10 tysięcy słów), skomunikować się z internetem, odczytać mejl albo zaśpiewać ulubioną piosenkę właściciela. Jeśli się je odpowiednio zaprogramuje, mogą w razie wypadku wezwać karetkę lub wszcząć alarm w chwili włamania. Co ciekawe, robot (nawet kuchenny) kojarzy się z mężczyzną. Czekamy, kiedy inżynierowie zaprojektują cyborga, który będzie kobietą doskonałą. Seksowną jak Scarlett Johansson, inteligentną jak Wisława Szymborska i wyrozumiałą jak matka.
Istnieje też ryzyko, że myślące i samodzielne twory będą chciały zdominować człowieka i zdobyć nad nim władzę. Najpopularniejszą wizję takiej przyszłości snuje reżyser James Cameron w filmie "Terminator". Garstka ludzi walczy z cyborgami o panowanie nad światem. Czas akcji to początek XXI wieku, czyli okres, w którym teraz żyjemy. Dziś wiemy, że nie jest tak źle. Jak nas wkurzy komputer, zawsze możemy mu po prostu wyłączyć wtyczkę. Albo złapać za maczugę i rozwalić cały ten szmelc w drobny mak...

Wybrane dla Ciebie

Już nie musisz wychodzić z domu, aby zagrać w „totka”. Mało kto wie, że tak się da

Już nie musisz wychodzić z domu, aby zagrać w „totka”. Mało kto wie, że tak się da

14-latek podpalił dwa radiowozy pod Poznaniem. Straty to aż 100 tysięcy złotych!

14-latek podpalił dwa radiowozy pod Poznaniem. Straty to aż 100 tysięcy złotych!

Wróć na i.pl Portal i.pl