Zdarzenie wyszło na jaw dopiero teraz, choć faktycznie organ prowadzący, czyli gmina Żnin, z tematem zmagał się jeszcze w wakacje, pod koniec sierpnia.
- Opiekunce ze żłobka w Żninie został przedstawiony zarzut znęcania się nad dwojgiem dzieci: trzyletnią dziewczynką i trzyletnim chłopcem - informuje prok. Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
- Teraz, miejmy nadzieję, rodzice dopiero zaczną śmielej mówić - komentuje Piotr Ostrowski, radny, ale i rodzic.
- Również moje dziecko tam uczęszczało. W najbliższy poniedziałek (9 września o 16.30 - przyp. red.) będziemy zresztą o tym rozmawiać na specjalnym zebraniu w placówce. Tymczasem w piątek, podczas sesji Rady Miejskiej, ale i w kuluarach, można było usłyszeć o innych, już wziętych pod lupę, przykładach niedopuszczalnego zachowania opiekunki/ek? wobec dzieci.

- Czy pan, panie burmistrzu, słyszał o zdarzeniu z ubiegłego roku? Podczas spaceru tej samej grupy osoba postronna widziała, jak dziecko jest szarpane, popychane i że w końcu wylądowało w krzakach. Czy chodziło o tę samą pracownicę? A może o inną? Ale to wcale nie lepiej. To znaczy, że nadzór już dawno kulał - stwierdził radny Ostrowski, dodając: - Natomiast, żeby być w porządku, podkreślę, że jednak większość osób tam pracujących to osoby z powołania, to ciocie, jak się o nich mówi, do których nie mamy żadnych zarzutów.
Podczas spaceru widziano, jak dziecko jest szarpane, popychane i w końcu wylądowało w krzakach.
Poszkodowanym - jak usłyszeliśmy - zapewniono pomoc psychologa. - Ale czy to prawda, że dyrektor nadzorujący skomentował, iż "dzieci mają dopiero 3 lata i nie będą nic pamiętać?" - zapytał też radny Ostrowski.
Po sytuacji z sierpnia zgłaszają się rodzice, którzy twierdzą, że nie chodziło o samo podduszanie, ale i o inne metody pseudowychowawcze.
- Na przykład zamykanie za karę w łazience. Na klucz! - mówi jeden z informatorów. - Zapytaliśmy nasze dziecko, czy też było zamknięte. Odpowiedziało: "Nie, tylko niegrzeczni", wymieniając swoich kolegów z imienia.
"Dzieci mają dopiero 3 lata i nie będą nic pamiętać" - miał skomentować dyrektor nadzorujący
Burmistrz Żnina, w kontekście ostatniego zwolnienia jednej z pracownic żłobka, przyznał: - Biorę osobistą odpowiedzialność za to, co się stało. To nigdy nie powinno mieć miejsca. To też dla nas ostrzeżenie, że powinniśmy być czujni. Sytuacja spowodowała, że będziemy się bardziej przyglądać opiece nad maluchami.
- Dlaczego pan, panie burmistrzu, nie mówił tak samo, gdy mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją, ale dotyczącą pracownika Przedszkola Miejskiego nr 1 w Żninie, jednocześnie radnego, i chłopca z podstawówki? Dlaczego nie pochylaliśmy się nad tym chłopcem i jego rodzicami jak dziś nad tymi maluchami? Bo potrzebujemy ofiar, żeby zrozumieć? To, co dziś pan mówi, dopiero mi się podoba. Ale winę za brak stosownej reakcji wówczas ponosi i pan, i my wszyscy, cała rada - skomentował radny Dariusz Kaźmierczak, który był jednocześnie inicjatorem apelu o zaprzestanie agresji i podjęcia stosownych działań naprawczych w placówkach oświatowo - opiekuńczych gminy Żnin.
Sprawa radnego Bernarda S. - dziś już emeryta, jest w toku. Niezmiennie bierze on udział w sesjach. Tak jak pozostali koledzy z Rady Miejskiej, poparł apel zainicjowany przez radnego Kaźmierczaka.
Więcej o sprawie tutaj:
Była pracownica żłobka w Żninie miała znęcać się nad trzylatkami. Sprawa jest w prokuraturze. Co na to burmistrz?
