Udana akcja sabotażowa. Zatrute arbuzy pokonały Rosjan
O zdarzeniu poinformował w rozmowie z ukraińskim Kanałem 24 doradca burmistrza Mariupola Piotr Andriuszczenki. Przekazał, że udaną operację sabotażową przeprowadzili partyzanci z regionu.
– Ruch oporu w Mariupolu prowadzi aktywną walkę, o której często nie mówi się publicznie. Tak więc przypadek arbuzów stał się nowym dowodem na to – tłumaczył.
Co najmniej 12 rosyjskich żołnierzy zmarło w wyniku zatrucia arbuzami, a około 30 przebywa w szpitalu z powodu ciężkiego zatrucia - przekazał.
Wyjaśnił, że „zawsze są ludzie, którzy masowo przyjeżdżają z Rosji i chcą zarabiać pieniądze”.
– Czyli chcą czymś handlować. Operacja była prosta. Było jasne, że arbuzy kupowano w bazie wojskowej. Było jasne, kto będzie dostarczał te arbuzy. Sprzedawano tym ludziom partię arbuzów tanio – dodał.
Nie jest to pierwsza tego typu akcja w Mariupolu
Przypomniał, że nie jest to pierwsza tego typu akcja. W maju w wyniku alkoholowego zatrucia zmarło w Mariupolu przynajmniej czterech rosyjskich żołnierzy.
„W tak zwanym oddziale rejonowym MSW Donieckiej Republiki Ludowej doszło do śmiertelnego otrucia czterech okupantów. Likwidację pseudopolicjantów zorganizowali partyzanci z Mariupola wspólnie z ruchem Atesz” – informowano wówczas w komunikacie.
Doradca burmistrza Mariupola Piotr Andriuszczenki zastrzegł jednak, że nieczęsto mówi się o pracy partyzantów w Mariupolu, bo mogłoby to im zaszkodzić. – Dlatego o większości spraw będziemy mogli dowiedzieć się dopiero po zajęciu miasta – podkreślił.
