64-letni obywatel USA, znany jako ”Teksas”, walczył u boku prorosyjskich separatystów na Ukrainie. Zginął w Doniecku. Według członków jego batalionu Russell Bentley, który od 2014 roku walczył przeciw Ukrainie, został porwany i zabity. Miał zostać uprowadzony przez pijanych rosyjskich żołnierzy, którzy wzięli go za zachodniego szpiega.
Walczył za nasz lud
O jego śmierci poinformowała w poście na Telegramie Margarita Simonian, szefowa prokremlowskiego RT. - Walczył za nasz lud. Straszne – powiedziała Simonian.
Batalion „Wostok”, w którym walczył, potwierdził informację o jego śmierci. Dowódca batalionu Aleksander Chodakowski zapowiedział, że ci, którzy zabili Bentleya, zapłacą wysoką cenę.
Informację o śmierci Bentleya podał też Anton Heraszczenko, były doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych.
Departament Stanu oświadczył, że wie o doniesieniach o zaginięciu Amerykanina w Doniecku, ale odmówił dalszych informacji. - Jesteśmy świadomi doniesień o zaginięciu obywatela USA w obwodzie donieckim na Ukrainie. Nasza zdolność do weryfikowania raportów o incydentach dotyczących obywateli USA na Ukrainie jest niezwykle ograniczona – powiedział rzecznik.
W Stanach Zjednoczonych Bentley spędził pięć lat w więzieniu za przemyt narkotyków. Na Ukrainę przybył, aby wspomóc wojska rosyjskie w "wyzwoleniu Donbasu". Miał rosyjskie obywatelstwo i współpracował z agencją informacyjną Sputnik.
Według lokalnej policji Bentley zaginął po tym, jak wraz z żoną załatwiali w administracji jakieś dokumenty. Żona Amerykanina znalazła tylko jego samochód z czapką, okularami i zepsutym telefonem. Po jakimś czasie odnaleziono ciało Bentleya.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
