Barry jest owczarkiem niemieckim, w wieku ok 6-8 lat. Kompletnie nic nie słyszy. Nie szczeka. Nieśmiało opuszcza miejsce, w którym jest leczony, bo nie wie, czy może to uczynić. Od niedawna zaczyna się cieszyć na widok człowieka, ale nieśmiało.
UWAGA, DRASTYCZNE ZDJĘCIA:
Barry przez kilka lat przeżywał niewyobrażalny dramat. Pies musiał czuć ogromny ból, bo cierpiał na ciężką chorobę uszu, która była bagatelizowana przez jego właścicielkę. W czerwcu owczarek został zabrany przez OTOZ Animals Inspektorat Gliwice. Znaleziono go w kojcu na terenie jednej z firm w Żarkach, zaniedbanego i skrajnie wyczerpanego, bez chęci życia.
- Do zdarzenia doszło na początku czerwca b.r., na terenie jednej z firm w Żarkach. Policjanci zostali powiadomieni przez fundację Animals o tym, że pies rasy owczarek niemiecki przebywa w nieodpowiednich warunkach bytowania, a do tego jest skrajnie zaniedbany i cierpi na przewlekłą chorobę uszu. Jak wynika z ustaleń śledczych od 2011 roku nie był w ogóle leczony. Przedstawiciele fundacji zabrali chore zwierzę, które trafiło do kliniki weterynarii w Katowicach - relacjonuje Barbara Poznańska, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie.
Jego leczenie było niezwykle skomplikowane i kosztowało ponad 10 tysięcy zł. - Leczenie było bardzo trudne. Pies został trwale okaleczony, bo poniżej uszu lekarze musieli stworzyć dodatkowe otwory, aby mogła przez nie spływać ropa - mówi Anita Chromy z OTOZ Animals Inspektorat Gliwice.
- Teraz Barry czuję się już lepiej, ale wciąż jest wychudzony. To duży pies, więc trochę potrwa zanim odzyska pełnię sił. Stracił słuch, praktycznie w ogóle nie szczeka - dodaje Anita Chromy. Na szczęście, jak twierdzą opiekunowie jego stan psychiczny także systematycznie się poprawia.
Poprzednia właścicielka usłyszała zarzut znęcania się nad psem. - Zgromadzony przez śledczych materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie mieszkance Żarek zarzutu znęcania się nad zwierzęciem. Prokurator zażądał dla niej kary ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, zwrotu kosztów leczenia i pokrycie kosztów sądowych. Do tej chwili koszty leczenia psa sięgają prawie 10 tys. zł - tłumaczy Barbara Poznańska.
Na szczęście przyszłość Barry'ego mimo dotychczasowych przeżyć i choroby, rysuje się lepiej.
- Są dwie rodziny, które są zainteresowane jego adopcją. Wkrótce odbędą się spotkania przedadopcyjne i po nich zdecydujemy, gdzie trafi - mówi Anita Chromy.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień