Najbardziej spektakularna budowla opustoszałego kompleksu to niedokończona konstrukcja dwóch pierwszych bloków elektrowni z fundamentami pod parę reaktorów. Obok znajduje się zalany wodą potężny wykop pod fundamenty drugiego takiego obiektu. Porzucone konstrukcje oddziela od jeziora system niedoszłych kanałów dostarczających i odprowadzających wodę do chłodzenia. Cała elektrownia docelowo miała mieć moc ponad 1,6 GW z czterech sowieckich reaktorów jądrowych WWER-440.
Tak wygląda teraz Elektrownia Jądrowa Żarnowiec. Zobaczcie zdjęcia z drona
Prace zamarły już w 1988 roku. Polska była pogrążona w kryzysie ekonomicznym upadającego komunizmu. Po katastrofie w Czarnobylu nasiliły się społeczne protesty protesty przeciw budowie elektrowni, organizowane przez Gdańskie Forum Ekologiczne, Franciszkański Ruch Ekologiczny oraz młodzieżową anarchizująca organizację „Wolność i Pokój”. Mimo że w czarnobylskiej elektrowni wybuchł reaktor zupełnie innej konstrukcji, niż planowane w „Żarnowcu”, narastał strach związany z sowieckim pochodzeniem technologii i brakiem zaufania dla oszczędnościowego projektu oraz jakości wykonawstwa budowy. Po Trójmieście krążyły legendy o wyszabrowanym z niej wysokogatunkowym cemencie, z którego zbudowano niejedną prominencką willę, podczas gdy w konstrukcji siłowni zastąpił go piach.
Pomysły na dokończenie elektrowni albo zbudowanie jej na nowo na tym samym terenie wracały jeszcze kilka razy. Porzucony plac budowy z umiarkowanym sukcesem próbowano ożywić, umieszczając tam specjalną strefę ekonomiczną. Chwalono się produkowanymi na tym terenie przez pewien czas… chipsami. Planowano też zbudować elektrownię gazową. Ostatnie decyzje związane z powrotem do budowy elektrowni atomowej nie dały „Żarnowcowi” szansy. Siłownia powstanie niedaleko, nad brzegiem morskim, między Kopalinem a Lubiatowem.
Historia zatoczyła koło, to nad Bałtykiem przeprowadzano w połowie lat 70 pierwsze prace studialne nad pomysłem uzupełnienia polskiej energetyki o siłownię jądrową.
Robisz zdjęcia? Pochwal się! Dołącz do naszej grupy na Facebooku:

