Chodzi o Bogusława R., który w 2013 roku kierował komórką, zajmującą się ochroną informacji niejawnych. Pod koniec lat 90-tych – jako funkcjonariusz kryminalny – zajmował się zbrodnią miłoszycką. To on w kwietniu 2000 roku zatrzymywał Tomasza Komendę. Skazanego później niewinnie na 25 lat więzienia. Dopiero teraz – po osiemnastu latach – okazało się,że zbrodni na piętnastoletniej Małgosi się nie dopuścił.
Czy Bogusław R. jest winny? Zdaniem prokuratury nieumyślnie nie dopełnił obowiązków. Kierowana przez niego komórka odpowiadała za przyznanie kandydatce do służby tzw. poświadczenia bezpieczeństwa. Czyli dostępu do informacji niejawnych. Iwona K. takie poświadczenie otrzymała. Zdaniem prokuratury niesłusznie. Bogusław R. miał nie czekać na dokumenty z rejestru karnego. A z nich miało wynikać, że kobieta nie powinna zostać policjantką. Bo była kara za przestępstwo.
Problem w tym, że – jak się dowiadujemy nieoficjalnie – w aktach były inne informacje, z których miałoby wynikać, że Iwona K. jest kandydatką bez zarzutu. Między innymi o tym, że nigdy nie była notowana przez polską policję. Informację o wyroku w sprawie narkotykowej oficjalnie pojawiły się w policji dopiero po tym jak Biuro Spraw Wewnętrznych zaczęło badać sprawę.