
Wiadomość Heraszczenko na Facebooku opublikował portal telewizji Espreso tv.
Trudno sobie wyobrazić podobną prośbę ze strony prezydentów Juszczenki czy Poroszenki. Gdyby taka padła, mogę sobie wyobrazić reakcję dziennikarzy. Napisaliby o tym i rozwaliliby administrację na drobne kawałki. Nosiliby koszulki z napisem „Nie będziemy milczeć”. Krzyczeliby o tym w każdym artykule — napisała Heraszczenko.
Deputowana oceniła, że za prezydentury Petra Poroszenki, dziennikarze nie byli kneblowani, każde śledztwo było transmitowane w telewizji, choć korupcja w rządzie kwitła w najlepsze.
Smucę się z powodu poziomu dzisiejszych dziennikarzy, których bez strachu można poprosić o coś takiego — pisze deputowana, dodając, że jeżeli taka prośba pada na zamkniętym spotkaniu, to proszący wie, że dziennikarze to „przełkną”.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuji.pl!
Dlaczego Zełenski o to poprosił i czego obawiają się dziennikarze?
Według deputowanej, Zełenski zdecydował się otwarcie wystąpić z takim przekazem do dziennikarzy, będąc przekonanym, że redakcje się do niego zastosują, obawiając się ewentualnych procesów sądowych. Dziennikarze mogą się obawiać się utraty pracy, albo nawet zamknięcie ich redakcji.
A może boją się utraty państwowych dotacji? - zastanawia się deputowana.
Heraszczenko napisała, że wcześniej deputowani prosili media, by nie pisały o tym, że istnieje brak przejrzystości w pracach parlamentu. "Dlatego cenzura polityczna zastąpiła cenzurę wojskową, która jest uzasadniona w czasach wojny" - zakończyła swój wpis deputowana Iryna Heraszczenko.
Źródło: