Usunięcie ministra obrony Ukrainy po doniesieniach o łapówkarstwie i złym zarządzaniu finansami w resorcie podkreśla wyzwanie stojące przed Wołodymyrem Zełenskim: stłumienie korupcji szerzącej się na Ukrainie od lat.
To był temat tabu
Korupcja była przez pierwszy rok wojny praktycznie tematem tabu. Jednak informacja o zastąpieniu ministra obrony Ołeksija Reznikowa podniosła tę kwestię na najwyższy szczebel polityki.
Ma to miejsce w kluczowym momencie wojny, która w dużej mierze opiera się na pomocy wojskowej z Zachodu. Sojusznicy od początku wywierali presję na Zełenskiego, aby dopilnował, by urzędnicy nie wysysali części z miliardowej pomocy dla Kijowa.
Niedawno doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan spotkał się z trzema wysokimi rangą urzędnikami ukraińskimi, aby omówić wysiłki na rzecz wykorzenienia korupcji. Stało się tak, ponieważ niektórzy politycy w USA wykorzystali łapówkarstwo jako argument za ograniczeniem pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Korupcja jak zdrada stanu
Zełenski odpowiedział na naciski sojuszników i krytykę w kraju lawiną inicjatyw antykorupcyjnych. Najbardziej kontrowersyjna była propozycja wykorzystania uprawnień stanu wojennego do karania korupcji jako zdrady stanu.
Reznikow nie był osobiście zamieszany w zarzuty dotyczące źle zarządzanych kontraktów wojskowych. Jednak śledztwa w jego resorcie stanowiły wyzwanie dla rządu w zakresie środków antykorupcyjnych od rozpoczęcia wojny.
- Pytanie brzmi: «Gdzie są pieniądze?»” – mówi Daria Kaleniuk, szefowa Centrum Działań Antykorupcyjnych na Ukrainie, grupy zajmującej się wykorzenieniem łapówek publicznych, która obecnie koncentruje się na spekulacji wojennej.
Korupcja może zabić – stwierdziła Kaleniuk. W zależności od tego, jak skutecznie będziemy chronić fundusze publiczne, żołnierz albo będzie miał broń, albo nie.
